20.10 - TEATR TELEWIZJI
Komentarze: 7
Co powiedziawszy zażywna dama zebrała w fałdy swe obfite ciało i dostojnym krokiem udała się za kulisy a za nią grzecznie podreptała reszta zamieszania
Kurtyna w dół.
Co powiedziawszy zażywna dama zebrała w fałdy swe obfite ciało i dostojnym krokiem udała się za kulisy a za nią grzecznie podreptała reszta zamieszania
Kurtyna w dół.
- Idę już, idę.....Karolciu, zapomniałeś kluczyków, niedobry Karolek, Kasia zaraz Ci ....O!
- Auuuuu!!! Moja noga!
- To ją zabieraj, frajerze! Ratunku! Zboczeniec!!!
- Ja? To Pani otwiera nieznajomym drzwi hmmm... w dezabilu...
- Sam jesteś debil, zboczku!
- Nie podejrzewałem Pani o rzucanie mięsem!
- Podrzucanie mięsem? Że niby sadło mi się telepie? Ty...!!!
- Tak nie mówiłem, niech mi Pani nie imputuje...
- Poczekaj, ja ci zaraz amputuję !
- Aaaaaaaaaaa!
EPILOG (telekomunikacyjny):
SMS OD HALINKA:
Kiedy cię wypisują? Podobno wracasz do pracy ? : )
***LONG SMS OD 102***:
Ze szpitala wyszedłem dziś
rano. Kasia traci przy bliższym poznaniu. Próba jutro o 10.00. Alojzy...który nie powstał i pewnie już nie powstanie, bo nie chce mi się go pisać, z powodów, których nie będę wyjaśniać, bo i tak nie zrozumielibyście, a nawet gdyby, to pewnie nie wydałyby się wam wystarczająco ważne, a zresztą, co mi tam,
powiem wprost: nie leży mi ten wątek, najbardziej lubię Kota, a właściwie, to lubię tylko Kota, ludzi nienawidzę, więc sama nie wiem, po co zabrałam się za organizowanie życia Kasi, której nawet nie szanuję, bo dziewczyna za bardzo się narzuca Karolowi i karmi Kota byle jaką karmą, a wczoraj nawet nie wyczyściła mu kuwety, ale skoro już wdepnęłam w tę Kasię, to muszę coś o niej napisać, bo inaczej te upierdliwe 2lewe znowu wysmarują jakiś przesycony meteorologiczną terminologią komentarz na temat mojego nieróbstwa i znowu zmarnuję kilkadziesiąt minut, sprawdzając w Szkolnym Słowniku Geograficznym, przez ile dni nie powinnam się do nich odzywać, ale z drugiej strony - wolałabym drugi raz nie wczuwać się w postać Kasi, bo poprzedni raz nie wyszedł mi na dobre, chociaż lekarz powiedział, że teraz to się bez problemu leczy antybiotykami, więc po prostu napiszę już to streszczenie i 2lewe nie będą się miały do czego przyczepić, a ja się nie ubrudzę.prawa ręka
Streszczenie:
Kasia w łazience zawija papiloty z gazety, zaczynając od stron poświęconych gospodarce. Polityką zagraniczną wykłada kuwetę (Parlament ma letnią przerwę w obradach), repertuar kin odkłada do poczytania w toalecie. Resztą próbuje uszczelnić okno. Wtedy zauważa notatkę na temat porwania Autorki. Połowy
artykułu brakuje (w kuchni siedzi na niej Kot). Kasia dziwi się, że aresztowano jakiegoś podejrzanego. Gratuluje sobie pomysłu, by wywabić Wywłokę na działki, dzwoniąc do nie z komórki Karola. W ten sposób policja nigdy nie skojarzy jej z porwaniem. Zaczyna się zastanawiać, czy powinna zabić Wywłokę, czy tylko trzymać ją w piwnicy bez jedzenia do końca jej życia (ponieważ Kasia słyszała kiedyś, że bez jedzenia człowiek może przeżyć miesiąc uważa, że ma wiele dni do namysłu, zanim będzie musiała pójść do piwnicy i zrobić, co trzeba. Nie bierze natomiast pod uwagę, że bez wody Wywłoka nie dociągnie nawet do czwartku.) Pukanie do drzwi.Wstrętny niewdzięcznik... Wszyscy mnie opuszczają....Najpierw Karol, teraz Kot.... Wszyscy sa tacy sami, faceci, samce.... zero zrozumienia dla kobiet i ich wrażliwości (co powiedziawszy, Kasia zatopiła się w lekturze najnowszego numeru “Cosmo”, którego redaktorki rozumiały ją jak nikt inny.....)
“Bez jedzenia można przeżyć nawet miesiąc” – przypomniała sobie Kasia i ta myśl uspokoiła ją nieco. “Dziś jest środa, co oznacza, że mam jeszcze 27 dni, żeby się zdecydować. Chyba ułożę pasjansa.”
Pasjans jednak nie wychodził. Kasia pojęła, że coś przeszkadza jej w całkowitym oddaniu się ulubionej umysłowej rozrywce. Musiała przyznać się sama przed sobą, że nie daje jej spokoju myśl o Wywłoce. Nie była tylko pewna, czy czuje niepokój, że tamta mogłaby uciec, czy też wyrzuty sumienia, że pozostawiła ją ow
iniętą w czystowełniany koc, w maleńkim pomieszczeniu, gdy na zewnątrz temperatura znacznie przekraczała zwyczajowe 30 stopni Celsiusza w cieniu.“Niepokój”- zdecydowała po namyśle. “Żadne tam babskie wyrzuty sumienia! Muszę być twarda jak Roman Bratny! W końcu chodzi o mojego Karolka. Karolcia. Karolusia. Karolusieczka. Karolululusienieczka.”
Kasia wyraźnie tęskniła. Karola nie widziała już dwa dni. (W swoim notesie prowadziła dokładne obliczenia, dotyczące liczby godzin, minut i sekund jakie minęły od ich ostatniego spotkania.) Nie odbierał telefonu. Wprawdzie, gdy ostatnio był na szkoleniu w tej tam, Sosnówce, też nie odbierał, ale... Kasia nie uważała jednak, by istniały jakiekolwiek powody do niepokoju. Wywłoka była czasowo wyłączona z gry. Było zaś mał
o prawdopodobne, by Karolowi narzucała się ostatnio jakaś jeszcze... Kasia przeanalizowała jeszcze raz całą sytuację i doszła do wniosku, że aby się odstresować, powinna zając się czymś ważnym i pożytecznym. Podreptała do kuchni, gdzie na stole, na stosie gazet rozwalało się to paskudne kocisko. “Psik...”- oddaj gazetę. No dawaj ! Będzie mi bardzo potrzebna.” Kot broniąc się przed upadkiem na podłogę wbił się pazurami w pierwszą stronę dziennika i zjechał po nim, odrywając długi pasek artykułu, opatrzonego tytułem wypisanym wielkim, czerwonymi literami. Kasia uśmiechnęła się zwycięsko i poszła do łazienki, zakręcić papiloty.