Najnowsze wpisy, strona 10


sty 06 2006 MRKP i P.R
Komentarze: 3

NOTKA OD WYDAWCY: WSZELKIE OPISANE PONIŻEJ WYDARZENIA NAPRAWDĘ MIALY MIEJSCE, A PODOBIEŃSTWO OSÓB DO OSÓB JEST ZAMIERZONE I CELOWE

6 STYCZNIA

Moje życie w sumie jest dość monotonne - składa się głównie z odpierania ataków. Wczoraj agresorami byli Obcy, dziś po południu natomiast ...

Siedziałyśmy sobie spokojnie z koleżanką na miękkiej wykładzinie pod drzwiami toalety,rozmawiając o polityce i poligamii, gdy nagle rzeczone drzwi otworzyły się bezszelestnie i wyłonił się zza nich monstrualnych rozmiarów Kubuś Puchatek. Możesz sobie wyobrazić jakiego doznałam szoku? Gdyby toaleta była męska, sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Wtedy niech by i się wyłaniał, na zdrowie... Ale z damskiej?! Miarą mojego osłupienia niech będzie fakt, że nie zdążyłam podjąć żadnych działań zaradczych, dzięki czemu nie niepokojony Monstrualnych Rozmiarów Kubuś Puchatek (w skrócie MRKP) oddalił się nie niepokojony z miejsca nomen omen wyłonienia.

Nie bardzo wiem, co myśleć o opisanym powyżej zdarzeniu. Co do mojej koleżanki, to uparcie utrzymuje ona, iż nie widziała MRKP, ani też żadnego innego bohatera prozy A.A. Milne - dowolnych rozmiarów. Nawet się jej nie dziwię - jako osoba piastująca odpowiedzialne stanowisko nie może się przecież przyznać do nałogowego przesiadywania na podłodze w okolicach toalety (chociaż moim zdaniem to zupełnie niewinne dziwactwo, dodające jej tylko uroku).

Pozdrawiam

p.r

Ps. Właśnie przeczytałam powyższe rozważania i odkryłam poważny błąd, dotykający samej ich istoty. Mam tu na myśli paradoks, zwany (przeze mnie) Paradoksem Misia Padingtona. Jak powszechnie wiadomo, inkryminowanego Misia ominęło wiele przyjemności, ponieważ nie wiedział, czy ma się po nie ustawiać w kolejce dla chłopców, czy w kolejce dla dziewczynek, zaś na kolejkę dla misiów nie udało mu się nigdy natarafić.Na jakiej więc podstawie uznałam pochopnie, że właściwszym miejscem napotkania Puchatka byłyby okolice łazienki męskiej?! Kiedy dokładnie przyjrzymy się całemu zdarzeniu okaże się, że tylko z pozoru było ono niezwykłe, tymczasem w opisywanym miejscu i czasie życie biegło zwykłymi swymi koleinami.

Dobranoc.

4rece : :
sty 05 2006 Każdemu według potrzeb
Komentarze: 5

Droga Pe. - jeśli chodzi o Obcego to po prostu traktuj go adekwatnie. Wprawdzie brak Ci wzorców (w Twoim domu do dwulatki nie mówi się: „Chodź, tatuś poczyta bajeczkę” tylko: „Córeczko, pamiętasz, jak rano chciałaś, żebym przeczytał ci historię o Delfinie? Powiedziałem wtedy, że to nie jest odpowiedni moment, ale teraz ten moment nadszedł. Możemy spokojnie usiąść na sofie i zagłębić się w lekturze. Zgadzasz się?”) możesz się jednak postarać i, w ostateczności, brać przykład ze mnie.

 

Na początek powinnaś zrozumieć, że tak, jak do swojej Teściowej nie mówisz: "Mamo, czy uważasz, że hermeneutyka jest istotnie wyrazem nadziei, że puste miejsce, pozostałe w kulturze po epistemologii, nie będzie już zapełnione ?" tylko: "Wczoraj M1 miał biegunkę. Pół nocy. Myślisz, że to ta zupa?" tak samo do Obcego nie należy zwracać się słowami: "Musiałeś się pomylić. Nie zakładałam w twoim domu żadnego podsłuchu. Nie,nie dzwoniłam do ciebie grożąc ci pobiciem. W ogole do ciebie nie dzwoniłam !! " .  Jeśli mówisz tak właśnie, to sama się prosisz o kłopoty.

ADEKWATNOŚĆ – oto odpowiedź na Twoje problemy.

 

Następnym razem spróbuj tak: „Naprawdę? Z Marsa? A wiesz, że do mnie już dawno nie wpadali ? Nawet zaczynałam się martwić, czy u nich aby wszystko w porządku.... Co ty powiesz? Kraluna wypączkowała bliźnięta?!? Coś takiego!” Zapewniam, że po kilku dniach takich konwersacji, Ty i Obcy zostaniecie najlepszymi przyjaciółmi, będziecie razem popalać papieroski, umawiać się w mieście na kawę i oczywiście organizowac wspólne wypady do znajomych, na Marsa.

 

A poza tym nie wiem, kto to jest Borys Szyc. Jeśli to ktoś z teleturnieju albo serialu, to miej proszę na względzie, że ekran widzę tylko jak wracam z kubłem, a sąsiadka spod czwórki akurat ogląda TV. No chyba, że zdążyła zaciągnąć zasłony.

 

 

4rece : :
sty 04 2006 Imperium kontratakuje
Komentarze: 2

4 stycznia

Wiadoma osoba znów zaatakowała. (Czy też może ją znów coś zaatakowało, a ona tylko dała temu wyraz.)

Niby nic takiego, niewinne fochy w porównaniu z poprzednimi wyskokami, ale adrenalina skoczyła mi bardziej, niż przed sobotnią randką z Borysem Szycem.

Nie jestem nadmiernie strachliwa, ale muszę przyznać, że chyba się jej boję. Jak stoi do mnie tyłem, to mniej, ale kiedy spojrzę jej twarz, to wydaje mi się, że stoję oko w oko z jakimiś ciemnymi siłami, z którymi nie mogę się mierzyć. (Tego patrzenia w twarz unikam zresztą jakoś mimowolnie.)

Wczoraj robiła wszystko, żeby kogoś sprowokować i ktodał się wkręcić w bezsensowną gadkę? Jasne, że ja. Wymiana zdań do pewnego momentu toczyła się nawet po mojej myśli, aż ona ostrzegła mnie, żebym nie szukała zaczepki. I wtedy wycofałam się. Bo poczułam, że zbliżyłam się do jakiejś granicy i jeżeli ją przekroczę to wygram w prawdzie pojedynek na słowa, ale rozpętam coś, czego już nie będzie można zatrzymać.

Inni reagują podobnie. W grupie dzielni, nie przejmują się, że ktoś siedzący obok ich nienawidzi. Ale kiedy wiadoma osoba zwraca się do nich bezpośrednio, robią się nagle uprzedzająco grzeczni i tak długo jak mogą udają, że nic się nie stało.Zupełnie tak, jak ja.

Może chodzi o tą nieprzewidywalność? Brak adekwatnego związku przczynowo-skutkowego?

Jak to się skończy i kiedy?

                                                                                                                     prawa ręka

Ps. Chcialyście, drogie lewe, żeby pisać o życiu, to piszę.Nic nie poradzę na to, że jest takie pokręcone ostatnio.

Ps. Widzialam Twojego męza wczoraj (środa) rano. Mignąl mi na ulicy, za szybko, żeby zagadać. Mial uroczy wzrok pluszaka wyrwanego z zimowego snu.

4rece : :
sty 03 2006 New Year('s) resolution
Komentarze: 4

Ja też mam, a mianowicie postanowiłam, że sie będę systematycznie ukulturalniała.

Stan realizacji wygląda następująco:

 

1 stycznia

To miało być łatwe – poprzedniego dnia zdrzemnęłam się o 20.00 z minutami, obudziłam się na fajerwerki (podobnie jak pies sąsiadów zza ściany i dwa kundle sąsiadki spod czwórki), potem wróciłam na podłogę (podejrzewam, że podobnie jak moi towarzysze od wstawania) i obudziłam się o 8.00. Byłam wyspana i  chłonna, chciałam zacząć od razu. Niestety, od tego momentu było już pod górkę. Najpierw okazało się, że teatry mają wolne, potem wolne chciał mieć mój Mąż ("Kochanie, naprawdę chce ci się iść do tego kina? Zimno i ślisko. Może posiedzimy sobie w domu?"), a na finał tak obiecująco zapowiadającego się dnia (pierwszego dnia roku i pierwszego z serii kulturalnych), zatkała się nam wanna (do pary ze spłuczką, która popsuła się dzień wcześniej). Po tym incydencie uznałam, że nie ma sensu się już wysilać, dzień i tak jest stracony, więc zamiast książki o topice katedry spędziłam godzinę na przeglądaniu starej Wyborczej (lektura w sam raz dla kogoś, kto wieczorem, zamiast wziąć prysznic, naciera się chusteczkami do demakijażu)

 

2 stycznia

 

Poniedziałek upłynął pod znakiem wieczornego udrażniania odpływu.  Sama rozumiesz, że wobec perspektywy takiego zakończenia dnia, kultura (zarówno tak przez wielkie, jak i małe „ql”) musiała zejść na plan dalszy. Nie przeczytałam ani stronniczki, za to kupiłam pierwszą w życiu kształtkę, zajrzałam do rury odpływowej i  widziałam swoją wanne gołą, bez obudowy – właściwie jeszcze tego nie odreagowałam.

 

Na dziś planuję film – klasyk. Zobaczymy, jak mi pójdzie.

 

Ps. Nie wiem o co chodzi z tym kotem. Jeśli chodzi o jakiegoś twojego kota, to chciałam ci (delikatnie, bo to bolesne) przypomnieć, że żadnego już nie masz, bo wszystkie albo od ciebie uciekły, albo nie żyją (śmierć w czasie próby ucieczki).

 

4rece : :
sty 02 2006 Mówisz i masz:
Komentarze: 1

 

Moje noworoczne postanowienie:

Zaczynam życie POZA SYSTEMEM! Nie będę przeżuwaczem, konsumentem, maszynką do przerabiania drogiego żarcia na toksyczne odpady! Będę wolna! Stanę się szczera i asertywna! Zmienię swoje życie!

 

1 stycznia

 

To latwe: nie bylam w kościele ani w supermarkecie, nie oglądalam żądowej telewizji - od dziś tylko media niezależne!

 

2 stycznia

 

Poszlam wprawdzie do pracy, ale buntowniczo spóźnilam się 30 minut! To IM na pewno dalo do myślenia! Zaraz po fajrancie mialam zamiar z wysoko podniesioną  glową pójść, i zaoferować jakieś fundacji moje gorące serce i chętne dlonie, ale przypomnialo mi się, że muszę w banku wyjaśnić, dlaczego ta nowa karta przy platnościach poniżej 500 PLN blokuje terminal w warzywniaku. Ale skoro już bylam w banku, to odważnie wygarnęlam tej siwej myszce w okienku, co myślę o tym ich światowym systemie finansowym i o żerowaniu na najniższych ludzkich instynktach ! W końcu postanowilam mówić to, co myślę.

 

                                                                                                   prawa ręka Janiny O. (in spe)

 

 

 

Ps. Kot mówi, że jednak nie wątróbka, tylko smalec, tylko żeby świeży!

 

 

 

4rece : :