Archiwum styczeń 2006, strona 3


sty 04 2006 Imperium kontratakuje
Komentarze: 2

4 stycznia

Wiadoma osoba znów zaatakowała. (Czy też może ją znów coś zaatakowało, a ona tylko dała temu wyraz.)

Niby nic takiego, niewinne fochy w porównaniu z poprzednimi wyskokami, ale adrenalina skoczyła mi bardziej, niż przed sobotnią randką z Borysem Szycem.

Nie jestem nadmiernie strachliwa, ale muszę przyznać, że chyba się jej boję. Jak stoi do mnie tyłem, to mniej, ale kiedy spojrzę jej twarz, to wydaje mi się, że stoję oko w oko z jakimiś ciemnymi siłami, z którymi nie mogę się mierzyć. (Tego patrzenia w twarz unikam zresztą jakoś mimowolnie.)

Wczoraj robiła wszystko, żeby kogoś sprowokować i ktodał się wkręcić w bezsensowną gadkę? Jasne, że ja. Wymiana zdań do pewnego momentu toczyła się nawet po mojej myśli, aż ona ostrzegła mnie, żebym nie szukała zaczepki. I wtedy wycofałam się. Bo poczułam, że zbliżyłam się do jakiejś granicy i jeżeli ją przekroczę to wygram w prawdzie pojedynek na słowa, ale rozpętam coś, czego już nie będzie można zatrzymać.

Inni reagują podobnie. W grupie dzielni, nie przejmują się, że ktoś siedzący obok ich nienawidzi. Ale kiedy wiadoma osoba zwraca się do nich bezpośrednio, robią się nagle uprzedzająco grzeczni i tak długo jak mogą udają, że nic się nie stało.Zupełnie tak, jak ja.

Może chodzi o tą nieprzewidywalność? Brak adekwatnego związku przczynowo-skutkowego?

Jak to się skończy i kiedy?

                                                                                                                     prawa ręka

Ps. Chcialyście, drogie lewe, żeby pisać o życiu, to piszę.Nic nie poradzę na to, że jest takie pokręcone ostatnio.

Ps. Widzialam Twojego męza wczoraj (środa) rano. Mignąl mi na ulicy, za szybko, żeby zagadać. Mial uroczy wzrok pluszaka wyrwanego z zimowego snu.

4rece : :
sty 03 2006 New Year('s) resolution
Komentarze: 4

Ja też mam, a mianowicie postanowiłam, że sie będę systematycznie ukulturalniała.

Stan realizacji wygląda następująco:

 

1 stycznia

To miało być łatwe – poprzedniego dnia zdrzemnęłam się o 20.00 z minutami, obudziłam się na fajerwerki (podobnie jak pies sąsiadów zza ściany i dwa kundle sąsiadki spod czwórki), potem wróciłam na podłogę (podejrzewam, że podobnie jak moi towarzysze od wstawania) i obudziłam się o 8.00. Byłam wyspana i  chłonna, chciałam zacząć od razu. Niestety, od tego momentu było już pod górkę. Najpierw okazało się, że teatry mają wolne, potem wolne chciał mieć mój Mąż ("Kochanie, naprawdę chce ci się iść do tego kina? Zimno i ślisko. Może posiedzimy sobie w domu?"), a na finał tak obiecująco zapowiadającego się dnia (pierwszego dnia roku i pierwszego z serii kulturalnych), zatkała się nam wanna (do pary ze spłuczką, która popsuła się dzień wcześniej). Po tym incydencie uznałam, że nie ma sensu się już wysilać, dzień i tak jest stracony, więc zamiast książki o topice katedry spędziłam godzinę na przeglądaniu starej Wyborczej (lektura w sam raz dla kogoś, kto wieczorem, zamiast wziąć prysznic, naciera się chusteczkami do demakijażu)

 

2 stycznia

 

Poniedziałek upłynął pod znakiem wieczornego udrażniania odpływu.  Sama rozumiesz, że wobec perspektywy takiego zakończenia dnia, kultura (zarówno tak przez wielkie, jak i małe „ql”) musiała zejść na plan dalszy. Nie przeczytałam ani stronniczki, za to kupiłam pierwszą w życiu kształtkę, zajrzałam do rury odpływowej i  widziałam swoją wanne gołą, bez obudowy – właściwie jeszcze tego nie odreagowałam.

 

Na dziś planuję film – klasyk. Zobaczymy, jak mi pójdzie.

 

Ps. Nie wiem o co chodzi z tym kotem. Jeśli chodzi o jakiegoś twojego kota, to chciałam ci (delikatnie, bo to bolesne) przypomnieć, że żadnego już nie masz, bo wszystkie albo od ciebie uciekły, albo nie żyją (śmierć w czasie próby ucieczki).

 

4rece : :
sty 02 2006 Mówisz i masz:
Komentarze: 1

 

Moje noworoczne postanowienie:

Zaczynam życie POZA SYSTEMEM! Nie będę przeżuwaczem, konsumentem, maszynką do przerabiania drogiego żarcia na toksyczne odpady! Będę wolna! Stanę się szczera i asertywna! Zmienię swoje życie!

 

1 stycznia

 

To latwe: nie bylam w kościele ani w supermarkecie, nie oglądalam żądowej telewizji - od dziś tylko media niezależne!

 

2 stycznia

 

Poszlam wprawdzie do pracy, ale buntowniczo spóźnilam się 30 minut! To IM na pewno dalo do myślenia! Zaraz po fajrancie mialam zamiar z wysoko podniesioną  glową pójść, i zaoferować jakieś fundacji moje gorące serce i chętne dlonie, ale przypomnialo mi się, że muszę w banku wyjaśnić, dlaczego ta nowa karta przy platnościach poniżej 500 PLN blokuje terminal w warzywniaku. Ale skoro już bylam w banku, to odważnie wygarnęlam tej siwej myszce w okienku, co myślę o tym ich światowym systemie finansowym i o żerowaniu na najniższych ludzkich instynktach ! W końcu postanowilam mówić to, co myślę.

 

                                                                                                   prawa ręka Janiny O. (in spe)

 

 

 

Ps. Kot mówi, że jednak nie wątróbka, tylko smalec, tylko żeby świeży!

 

 

 

4rece : :
sty 02 2006 PA ! LENIE surowo wzbronione
Komentarze: 1

Moja Droga Prawico

Myślałam, myślałam i doszłam do wniosku, że zmyślania dość.

Po pierwsze, nie pamiętam już o co chodzi z Kasią i Karolem – musiałabym przekopać się przez archiwum, a na to nie mam ani czasu, ani sił (jest środek zimy, jadę na rezerwie a myśl o przednówku osłabia mnie jeszcze bardziej). Kota też ledwie kojarzę - teraz jak myślę „kot” to widzę te puchate stada, które lęgną mi sie po kątach mieszkania, a przecież nie mogę obsadzić w roli podmiotu lirycznego kłębku kurzu (nie brak mi fantazji, ale bez przesady).

Po drugie dorosłyśmy – ja się wydałam, Ty sie pomnożyłaś, a to zobowiązuje (nie bardzo wiem do czego, ale mam niejasne przeczucie, że jest to związane z byciem poważanym, ważnym i poważnym, i że pisanie o kocie trzymanym w zamrażalce, nie bardzo do tego pasuje).

Po trzecie – o wiele bardziej od tego, co słychać u Kasi, Kota czy Mroczki (którzy, powiedzmy to sobie jasno NIE ISTNIEJĄ, bo wymyśliłyśmy ich wszystkich, CO DO JEDNEGO)  interesuje mnie to, co słychać u Ciebie (z Tobą rozmawiałam parę razy na żywo, i jeszcze dodatkowo, dziś rano, przez tel., więc jestem pewna prawie na pewno, że istniejesz, no chyba, że świetnie udajesz).

 

Więc, zamiast reaktywować Kota napisz, jak było na Carmen. Czy było dużo dymu? Czy głowna bohaterka przebrana była za papierosa?

 

Z serdecznymi ukłonami

2leweręce

 

4rece : :
sty 01 2006 Sory, Gregory.
Komentarze: 2

Drogi Gregory!

sory, ale jeżeli nie kupisz mi nowej klawiatury, to nici z reaktywacji bloga, bo mi się alty zacinaja i wlasciwie nie daje rady pisac z ogonkami a poza tym strasznie     blokuje mi sie spacja                             o!

                                                                                                                Twój

                                                                                                                   Kot

(To pisalam ja, prawa ręka.Kot odsypia Sylwestra. To znaczy odsypuje Sylwestra. Sylwkowi auto śnieg przysypal, to poszli chlopaki i  teraz odsypują.)

Ps1. Nikt nie wie, kim jest Gregory. Sylwek mówi, że to taki gość, który czasem kupuje to i  owo rudym, praworęcznym kobietom. Sylwka  ciotce kupil czajnik  i termoloki. Ale Sylwka ciotka to wlaściwie taka bardziej szatynka jest, poza tym mieszka w Poznaniu, wiec sam widzisz  Kocie, że z tą naszą  klawiaturą to jeszcze nic pewnego.

Ps. 2 Wiem, że to bzdury i w dodatku  nieśmieszne. Spróbujcie same wymyślić coś śmiesznego, jak się ciągle spacja zacina, a zobaczymy, czy naprawdę jesteście takie  lewe?!

Ps. 3 Kupcie puszkę kociego żarcia - najlepiej "Pyszne paszteciki z wątróbką i  jogurtem". Kot prosil.

                                                                                                                                         l.r.

 

4rece : :