Najnowsze wpisy, strona 24


lip 17 2002 a pomyslu jak nie było tak nie ma
Komentarze: 0

Nie wiedząc w którym kierunku pchnąć akcję (w końcu do wyboru mieliśmy cztery wymiary i tyleż stron świata) o pomoc zwróciliśmy się do.... no oczywiście Naszych Wiernych, bynajmniej nie Czterech Pancernych ani Trzech Muszkieterów lecz Czytelników. Pojawił się pomysł by kota wrobić w morderstwo, kazać mu uciekać przed wymiarem (nie)sprawiedliwości, opisać jego liczne przygody w Krainie Kangurów, tudzież Oz a w ramach happyendu pozwolić mu wrócić na premierę i w jej trakcie zdemaskować prawdziwego zabójcę. Dziękujemy ale póki co nie skorzystamy - po pierwsze rozwaliłoby to nam (i tak już chwiejącą się) jedność czasu miejsca i akcji (a nie chcemy aby tragicy greccy przewracali się w grobowcach) po wtóre zaś nie stać nas na płacenie odszkodowań za plagiat - Królikowi Rogerowi, Harrisonowi Fordowi, Tomkowi Wilmowskiemu, Dorotce i duńskiemu księciu na dokładkę.

Tym oto sposobem (słusznie ukarani za odrzucenie pomocnej dłoni wyciągniętej do nas w życzliwym geście obdarowywania pomysłem) Nadal jesteśmy w kropce (a raczej w punkcie, na temat którego b. ciekawy quasi-esej popełnił niejaki "uklad")

4rece : :
lip 16 2002 Tajny Sojusz Karola z Kotem
Komentarze: 8

(3 X P)    POROZUMIENIE PONAD PODZIALAMI CZYLI TAJNY SOJUSZ KAROLA Z KOTEM

 

A więc to już postanowione? Jesteś zdecydowany żeby to zrobić?

Tak! Dłużej tego nie wytrzymam!!!! To ciągłe “Kochanie śpisz już??!!” “Jak ci się spało kochanie?” “Kochanie jak ci minął dzień?” “Co nowego w pracy kochanie?”, “O czym myślisz?”, “Kochasz mnie jeszcze ? ”, “A jak mnie kochasz ? ”.... Czuję się jakbym doszedł do finału “Miliarda w rozumie”, skąd do jasnej cholery mam znać odpowiedzi na tyle pytań???!!! Fakt, Kasia staje się nie do zniesienia. Doszło już nawet do tego, że wczoraj zawołała do mnie “cip cip” i nasypała mi prosa do miski. Rozumiem, że można być zakochanym, ale żeby pomylić kota z papugą??!! Poczułem się tym głęboko dotknięty... Klamka zapadła! Musimy to zrobić! Tylko.... nie bardzo wiem jak się do tego zabrać... Istnieją chyba jakieś wyspecjalizowane firmy ? Czekaj, mam gdzieś tutaj.... o jest! “Usuwanie zbędnych pań oferuje tani drań” Skąd to masz? Jakiś dzieciak wcisnął mi do ręki pod przejściem na Świdnickiej – dorabiają tak sobie na wakacje...
Zabójstwami na zlecenie? Nie.... no co ty – rozdawaniem ulotek. Aha... no i co tam jest napisane? Czytaj, ja nie wziąłem okularów. Szybko, tanio i dyskretnie. Stosujemy różnorodne techniki – zgodnie z życzeniem klienta: od klasycznych takich jak duszenie i odstrzał – z lekkiego karabinka myśliwskiego po bardziej wyrafinowane: rozjeżdżanie walcem drogowym (dla wielbicieli form płaskich i malarstwa Pollocka) i wysadzanie dynamitem (dla zwolenników happeningów i form przestrzennych), dla sentymentalnych trucie arszenikiem, dla filozofów – cykutą, topienie w basenie...” To chyba dla wierszokletów “Słuchanie piosenek “Ich troje”.....??? !!   Nie wiedziałem, że to grozi śmiercią... A nie...czekaj...to mają w ofercie tortur. Przeskoczyłem linijkę... to chyba byłoby wszystko. Nie! Jeszcze: “Realizujemy zamówienia specjalne. Usuwanie ciał wliczone w koszt usługi”.... A wiesz, że to bardzo praktyczne... po wszystkim nigdy nie wiadomo co zrobić z ciałem... Zupełnie jak w miłości Taaak... No i jak? Co wybieramy? Sam nie wiem..... trudno tak zdecydować się na coś na poczekaniu... Chyba nie chcemy żeby cierpiała? Zdecydowanie nie chcemy! Nie jesteśmy bez serca! Czekaj a tu jeszcze coś “wakacyjna promocja – przy zamówieniach powyżej jednego trupa trzeciego zapewniamy gratis!”....Szkoda byłoby nie skorzystać.... Hmmmm Pomyślałeś o tym samym co ja? Nazwał mnie gadającym futrem, naruszył moją nietykalność cielesną, poniżył, znieważył. Poprzysiągłem zemstę. Nie zamierzam przepuścić takiej okazji! Strasznie się tu rozpanoszył, ale z drugiej strony, sprawia wrażenie tak zaangażowanego w to przedsięwzięcie..... OK. - głosujmy – przez podniesienie ręki i łapy. 4 do 2 – zostałeś przegłosowany stary... No dobra a co z gratisowym trupem? Masz jakiegoś kandydata....?

W tym momencie zwracamy się do naszych nieocenionych Czytelników (wszystkich czterech) – każdy z Was ma na pewno ulubieńca, którego chętnie wystawiłby jako kandydata na wakujące miejsce gratisowego trupa ... Powiedzmy że będzie to rodzaj konkursu – zwycięzca będzie mógł wybrać sobie sposób ukatrupienia.

Losowanie dodatkowych nagród w przerwie sobotniego meczu.

Życzymy powodzenia!

4rece : :
lip 15 2002 Głos wolny, wolność ubezpieczający.
Komentarze: 1

“Świat nie jest już taki jak kiedyś. Halinka nie jest taka jak kiedyś i kurz nie jest już taki” – pomyślał leniwie Kot, leżąc na dnie budki suflera, zagrzebany w pokładach szarego kurzu i owinięty dokładnie szarą taśmą klejącą – a więc niewidoczny dla Halinki, Reżysera i reszty towarzystwa, którego kroki rezonowały nad głową Kota nerwowym rytmem. “Budka Suflera, też nie jest taka, jak dawniej” – zamruczał z rozczarowaniem, próbując przekręcić się na drugi bok, bo jakaś zapomniana sztuczna noga uwierała go boleśnie. A może to ja się zmieniłem ? Kiedyś.... kiedyś wcale by mnie nie obeszło, że stoczyłem się na dno i leżę na stercie... no właśnie czego ? Zaraz, zaraz – ostrożnie pokręcił głową węsząc na tyle, na ile pozwalała mu ciasno owinięta dookoła tułowia taśma i uśmiechnął się pod wąsem, rozpoznając postrzępione egzemplarze “Trzech sióstr” i “Mafii średzkiej” oraz poszarzałe reformy z monogramem “H.K.” “ Ach, Hermenegilda” – westchnął rozmarzony “To była kobieta pociągająca. Halinka niestety to już nie ta klasa... Chociaż w młodości też miewała wzięcie. Pamiętam, jak w siedemdziesiątym trzecim...” Tu myśl Kota urwała się, gdyż on sam skonstatował z przerażeniem, iż znalazł przyczynę swojego, tak boleśnie odczuwanego, niedostosowania społecznego i postępującego poczucia alienacji. Po prostu starzał się. Zawsze myślał, że opowie swoim dzieciom o tym, co mu się przydarzało, a one będą siedziały z rozdziawionymi pyszczkami, miauczały z podziwem: “naprawdę, Tato?” I będą trącały się nosami, mrucząc: “Ale jazda !”, “ Ale luzak z naszego Taty!” itp. Leżąc z nosem zarytym w bieliznę tak bliskiej mu niegdyś Hermenegildy Kociubińskiej, o której obecnie można było przeczytać w podręcznikach, jakby była jakimś Mieszkiem odkrył, że jednak nie opowie swoim dzieciom o szaleństwach młodości. Taka próba naraziłaby go na śmieszność. Bo one nie uwierzą, patrząc na odkarmionego ojca na państwowej posadzie, w jego opowieści o zwinnym, żądnym wrażeń i wdającym się w każdą możliwą awanturę stworzeniu, z którym dziś łączy go już tylko PESEK.* Sam by nie uwierzył. Poza tym nie miał dzieci.

*Powszechny System Ewidencji Kotów

4rece : :
lip 12 2002 Ktokolwiek widział,ktokolwiek wie
Komentarze: 0

A Głosu jak nie było tak nie ma....czy powodem jest, jak mniemaliśmy początkowo, absencja chorobowa, czy jest nim tymczasowe aresztowanie, powołanie do odbycia służby wojskowej, wyjazd do Holandii na zbiór truskawek, porwanie (za młodu...choć z uwagi na wiek głosu to chyba nie wchodziłoby w grę), otrucie arszenikiem czy uduszenie za pomocą starych koronek– tego jeszcze nie wiemy. Żadnej z tych możliwości , bez jej uprzedniego wnikliwego zbadania, wykluczyć nie można. Wciąż zastanawiamy się komu powierzyć wykonanie odpowiedzialnego zadania odnalezienia Głosu. Z uwagi na konieczność utrzymywania bezpośredniego (co oznacza tyle co - “bliskiego”, “regularnego” a w konsekwencji, być może - “ściśle osobistego”) kontaktu z ewentualnym zleceniobiorcą, wybór musi zostać dokonany szczególnie starannie.... Sporządziliśmy wstępną listę kandydatów:

H. Poirot (wąsik, ach ten wąsik, przyznam, że mam do niego słabość, ale z drugiej strony... lakierki, pomada i farbowane włosy....sama nie wiem)
S. Holmes (angielska flegma prima sort, jakościowo do niej porównywalna skuteczność, no i skrzypce... nigdy nie byłam w stanie oprzeć się wysokim tonom, jakie wydają instrumenty smyczkowe) P. Marlowe (skuteczność znacznie gorsza niż u w/w, ale za to jaki zimnodrański urok – ostatecznie wcale nie zależy nam aż tak bardzo na odnalezieniu głosu) K. Rutkowski (za którym przemawia to jedynie, że od dawien dawna całym sercem popieraliśmy ideę godła promocyjnego “Teraz Polska”)

Tak czy inaczej abstynencja się przedłuża a my świadomi ciążącej na nas dziejowej misji (porównywalnej jedynie z tą której istnienie przeczuwał henrykowski mnich opisujący poczywającą babę i jej “bruszącegochłopa) czujemy się w obowiązku podtrzymania w istnieniu naszego bloga (a właściwie - Bloga) . To wszystko dla naszych Drogich Czytelników. Wprawdzie zliczyć by ich można na palcach jednej ręki (i to po amputacji kciuka) ale przecież nie o ilość tu chodzi, bynajmniej.... ważna jest ich jakość o której wysokim poziomie świadczy chociażby wierność z jaką trwają przy naszym boku – na dobre i na złe.

Tchnijmy nieco powietrza w nozdrza naszych bohaterów. Może ten życiodajna mieszanina wodoru, tlenu, azotu, węgla i reszty tablicy Mendelejewa, podtrzyma, do czasu tryumfalnego powrotu Głosu Wewnętrznego, tlącą się w nich jeszcze iskierkę życia. Do dzieła!

Mehr Licht! O! Światło wróciło! Nie wiem jak pan to zrobił panie Karolu ale dobra robota.... To nie ja , to Goethe Goethe? Nie znam... Podziękuję mu osobiście! Obawiam się, że on.... Ale to nie teraz, nie teraz panie Karolu, jesteśmy już spóźnieni Pani Halinko, można już rozpakować kota. Pani Halinko!!!! Co pani tam robi? Z panem Mietkiem na dodatek....? Szukaliśmy wyłącznika Tak, włącznika Pod fortepianem? Mniejsza z tym. Niech pani się zajmie tym kotem. A skąd ja mam wiedzieć gdzie leży? Przed chwila jeszcze tu był, nawet się o niego potknąłem! To niech go pani poszuka!!!! Co za ludzie. Gdzie wszyscy???!!!! Maprzerwę na lunch

Na dźwięk tych słów Panu Reżyserowi opadły ręce.

Nam, które niejako programowo utożsamiamy się ze stworzonymi przez siebie postaciami również....

4rece : :
lip 08 2002 Przepraszamy za usterki techniczne
Komentarze: 1

Ten, kto powiedział, że html to dziecinnie prosty język ( a był taki, nie pokażę go palcem ani żadną z moich rąk) kłamał. Okazuje się, co za niespodzianka, że aby go używać, trzeba jednak co nieco o nim wiedzieć. Można oczywiście forsować i przeciwny pogląd, ale jak to się kończy przekonałyśmy się na własnej skórze. Efektem było zniknięcie wszystkich wpisów do bloga (a może tylko ich przemyślne ukrycie? Nie wiem i wiedzieć nie chcę). W wyobraźni już widziałam jak 2 prawe ręce trzymają topór, którym (w odwecie za zniszczenie naszego opus magnum) zamierają się by oddzielić moje 2 lewe ręce od korpusu.

Na szczęście są jeszcze nasi Wierni Czytelnicy, na których pomoc zawsze możemy liczyć a którzy i tym razem nie zawiedli. To dzięki nim możecie nas nadal czytać. Składamy im serdeczne podziękowania, życzenia samych słonecznych chwil, długich lat w zdrowiu i szczęściu, pociechy z wnucząt, i dedykujemy piosenkę...

A co , w czasie gdy trwała walka o odzyskanie bloga, działo się z naszymi bohaterami? Relację z tych dramatycznych chwil zdał nam nasz tajny informator, którego imienia nie możemy oczywiście zdradzić.

 

N. w podzięce za ocalenie wpis ten poświęcam.

                                 (2leweręce)

co się stało?

Chyba zgasło światło.....

Może poszły bezpieczniki ?

Egipskie ciemności... to lubię. Cztery wcielenia temu, kiedy mieszkałem na dworze faraona Nyarlathothepa...

CISZA!

A co? Ryby i koty głosu nie mają? Rasista! NIECH KTOŚ ZABIERZE STĄD TO GADAJĄCE FUTRO!!! Szefie, ale jego oczy to jedyne świetlne punkty odniesienia, może niech zostanie, przynajmniej wiemy gdzie jest scena. OK. Pani Halinko! Ma pani pod ręką jakąś taśmę? To niech pani oklei nią tego kota. TAK, CAŁEGO ! z wyjątkiem oczu oczywiście, i zetrze mu ze ślepiów kurz, będą jaśniej świeciły JA PROTESTUJĘ! NAPISZĘ DO RZECZNIKA PRAW ZWIERZĄT! HALINA, NIE ZROBISZ MI TEGO, HALINA!!! Nareszcie. Czy ktoś może sprawdzić co się właściwie stało? Spokojnie to tylko awaria. No nie! To znowu pan!!? Mówiłem, że wchodzi pan dopiero w trzecim akcie! No tak, ale....byłem już w szatni kiedy zgasło światło. Może będę mógł pomóc? Niby jak? Jest pan elektrykiem? A tak właściwie to jak pan trafił z powrotem w tych ciemnościach? Noktowizor. Pamiątka z poprzedniej pracy. Koledzy mi kupili jak odchodziłem. No tak... A co do pomocy... wychodząc spotkałem scenarzystę. Tego bęcwała, który nie może sobie poradzić z wymyśleniem zakończenia? Nie, jego szefa a właściwie to szefową. Była najwyraźniej dotknięta tym jak potraktował pan jej, bądź co bądź -podwładnego. Przebąkiwała coś o czarnej niewdzięczności i bezsensowności kontynuowania TEJ historii. A to by oznaczało, że już wkrótce pan i ja i kot i nawet pani Halinka, o innych nie wspomnę... Może brak światła jest znakiem? Jaki znakiem? Zwiastującym nasze zejście ze sceny.....

Cdn zakładając, że Główna Scenarzystka w międzyczasie nie uśmierci wszystkich w/w, co jest bardzo prawdopodobne zważywszy na to, że lada dzień czeka ją kolejny nawrót MPS-u a wtedy, jak wiemy z doświadczenia (by nie rzec – autopsji) staje się nieco, jak by to eufemistycznie ująć... porywcza.

No to trzymajcie się chłopaki ! Ty Halina też.

A kto wam powiedział, że życie jest fair?

4rece : :