lip 08 2002

Przepraszamy za usterki techniczne


Komentarze: 1

Ten, kto powiedział, że html to dziecinnie prosty język ( a był taki, nie pokażę go palcem ani żadną z moich rąk) kłamał. Okazuje się, co za niespodzianka, że aby go używać, trzeba jednak co nieco o nim wiedzieć. Można oczywiście forsować i przeciwny pogląd, ale jak to się kończy przekonałyśmy się na własnej skórze. Efektem było zniknięcie wszystkich wpisów do bloga (a może tylko ich przemyślne ukrycie? Nie wiem i wiedzieć nie chcę). W wyobraźni już widziałam jak 2 prawe ręce trzymają topór, którym (w odwecie za zniszczenie naszego opus magnum) zamierają się by oddzielić moje 2 lewe ręce od korpusu.

Na szczęście są jeszcze nasi Wierni Czytelnicy, na których pomoc zawsze możemy liczyć a którzy i tym razem nie zawiedli. To dzięki nim możecie nas nadal czytać. Składamy im serdeczne podziękowania, życzenia samych słonecznych chwil, długich lat w zdrowiu i szczęściu, pociechy z wnucząt, i dedykujemy piosenkę...

A co , w czasie gdy trwała walka o odzyskanie bloga, działo się z naszymi bohaterami? Relację z tych dramatycznych chwil zdał nam nasz tajny informator, którego imienia nie możemy oczywiście zdradzić.

 

N. w podzięce za ocalenie wpis ten poświęcam.

                                 (2leweręce)

co się stało?

Chyba zgasło światło.....

Może poszły bezpieczniki ?

Egipskie ciemności... to lubię. Cztery wcielenia temu, kiedy mieszkałem na dworze faraona Nyarlathothepa...

CISZA!

A co? Ryby i koty głosu nie mają? Rasista! NIECH KTOŚ ZABIERZE STĄD TO GADAJĄCE FUTRO!!! Szefie, ale jego oczy to jedyne świetlne punkty odniesienia, może niech zostanie, przynajmniej wiemy gdzie jest scena. OK. Pani Halinko! Ma pani pod ręką jakąś taśmę? To niech pani oklei nią tego kota. TAK, CAŁEGO ! z wyjątkiem oczu oczywiście, i zetrze mu ze ślepiów kurz, będą jaśniej świeciły JA PROTESTUJĘ! NAPISZĘ DO RZECZNIKA PRAW ZWIERZĄT! HALINA, NIE ZROBISZ MI TEGO, HALINA!!! Nareszcie. Czy ktoś może sprawdzić co się właściwie stało? Spokojnie to tylko awaria. No nie! To znowu pan!!? Mówiłem, że wchodzi pan dopiero w trzecim akcie! No tak, ale....byłem już w szatni kiedy zgasło światło. Może będę mógł pomóc? Niby jak? Jest pan elektrykiem? A tak właściwie to jak pan trafił z powrotem w tych ciemnościach? Noktowizor. Pamiątka z poprzedniej pracy. Koledzy mi kupili jak odchodziłem. No tak... A co do pomocy... wychodząc spotkałem scenarzystę. Tego bęcwała, który nie może sobie poradzić z wymyśleniem zakończenia? Nie, jego szefa a właściwie to szefową. Była najwyraźniej dotknięta tym jak potraktował pan jej, bądź co bądź -podwładnego. Przebąkiwała coś o czarnej niewdzięczności i bezsensowności kontynuowania TEJ historii. A to by oznaczało, że już wkrótce pan i ja i kot i nawet pani Halinka, o innych nie wspomnę... Może brak światła jest znakiem? Jaki znakiem? Zwiastującym nasze zejście ze sceny.....

Cdn zakładając, że Główna Scenarzystka w międzyczasie nie uśmierci wszystkich w/w, co jest bardzo prawdopodobne zważywszy na to, że lada dzień czeka ją kolejny nawrót MPS-u a wtedy, jak wiemy z doświadczenia (by nie rzec – autopsji) staje się nieco, jak by to eufemistycznie ująć... porywcza.

No to trzymajcie się chłopaki ! Ty Halina też.

A kto wam powiedział, że życie jest fair?

4rece : :
lewa ręka
11 lipca 2002, 00:00
Ufff...Opadłam z sił. Ze śmiechu, po przeczytaniu tego wpisu. Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze coś napiszę... Zwłaszcza, że kot jednak się obraził. I to nie tylko na panią Halinkę..

Dodaj komentarz