Komentarze: 4
Wielce Szanowna Korespondentko!
Nie wiem od czego zacząć... Nie jest łatwo pisać na bieżąco, kiedy każda próba wycofania się chyłkiem do komputera kończy się tym, że osacza mnie stado potworów: jedne usiłują mi się wdrapać na kolana, inne żądają, żeby ja huśtać na nodze mówiąc, jęcząc,wrzeszcząc przy tym: "Mama, komputer to jest!" "Czy tymi strzałkami robi się w górę i w dół?" "Zobacz, mama, komputerek!" "Czy mogę napisać >>koty<<?" "A czy to komputerek jest, mama?" "Mamo, pokaż mi dinozaury" "Czy można powąchać dinozaura?" "Mamo, o ona chce nacisnąć ten guziczek!"
Sama rozumiesz, że w takich warunkach i Salamon nie naleje na blachę sikiem prostym. Ale postanowiłam się nie zrażać, pomimo trzykrotnego zresetowania systemu przez mały paluszek i jednokrotnego przez paluszek większy, spełnić Twoją prośbę i napisać coś o sobie:
Co psuje się normalnym ludziom, kiedy na dworze -22 stopnie? Piec, grzejniki, ewentualnie samochód. Mnie w piątek zepsuła się lodówka. LODÓWKA. W pierwszym odruchu wystawiłam co się dało na balkon... Dżem udało się jakoś odzyskać - wstawiająć do garnuszka z gorącą z wodą. Jogurt na śniadanie rąbiemy poręcznym, małym tasaczkiem. Z masła zrezygnowaliśmy - do wiosny.
W czwartek byłam przesłuchiwana przez komisję śledczą do spraw wiadomych. Nie wiem, w jakim charakterze, ale wolałam się nie dopytywać, żeby nie zrazić do siebie przesłuchujących. Więcej nie napiszę, bo musiałabym Cię potem zabić.
Natomiast relację z upojnego popołudnia na Izbie Przyjęć wyślę Ci na priv. Uprzedzam tylko: były mocne sceny w pracowni RTG !
ściskam Twoje lewice
p.r