Komentarze: 1
A ja nadal leżę tam gdzie położyła mnie Kasia za podszeptem, czy raczej – z nakazu Prawej. Zaciszny kąt drewutni. Cykanie świerszczy, złoty pył wirujący w strugach światła wpadających do środka przez szpary z desek i zapach żywicy. Zawarłam już bliższą znajomość z pająkiem , który wykorzystał moją lewą stopę do przymocowania końca sieci prawiąc mi przy tym komplementy na temat smukłości łydki i kształtnej kostki. Z wizytą wpadł też komar . Zdrajca !!! Emablował przez pół godziny bzykając namiętnie a potem nasłał na mnie swoją żonę – a właściwie cały harem - cięły całą noc. Dałam im popalić ! Teraz wokół mnie piętrzą się stosy owadzich trupków - wyciągam sobie po jednym i wróżę ze skrzydełek : kocha, lubi, szanuje.....W belce nade mną niestrudzenie chrobocze kornik, nie wychodzi ze swego tunelu – nieśmiały jakiś... chrup, chrup, chrup.... krótko, długo , długo, krótko.... “ J-e-s-t p-a-n-i o-s-z-a-ł-a-m-i-aj-ą-c-a” ... i pomyśleć, że przedstawiciele gatunku Homo Sapiens omijają mnie szerokim łukiem – najwyraźniej im wyższy stopień ewolucji tym gorszy gust. Całkiem tu przyjemnie.... poleżę sobie jeszcze, w końcu nigdzie mi się nie spieszy. Tylko ściągnę te idiotyczne sznurki i rozpakuje się z dywanu ( Kasia najwyraźniej wzorowała się na jakichś kiepskich filmach) i powrócę do spokojnej kontemplacji obrazów, dźwięków i zapachów.