Archiwum marzec 2006, strona 3


mar 05 2006 było, minęło
Komentarze: 8

Niepokoisz się o mnie a sama,pod nieobecność męża, zadajesz się z jakimś podejrzanym Rosjaninem?! Chociaż może i masz rację. Z tego co piszesz jasno widać, że Twoje małżeństwo i tak zmierza ku katastrofie! "Maz wzial plecak i pojechal na basen. Sam." Jak mogłaś do tego dopuścić?! Przecież jeszcze kilka takich numerów i on Cię zostawi ! Jak mogłaś pozwolić, żeby SAM NOSIŁ PLECAK?!

Mój P.M. , o którego tak się troszczysz (zupełnie nie wiem, o co tak nie jesteś w jego typie - zapewnia mnie niezmiennie, że od młodych, ładnych i inteligentnych woli stare, grube gospodynie domowe)odpalił dziś rano archiwalną część naszej kolekcji płyt. No i przy słowiczych trelach Kaczmarskiego, Gintrowskiego, Zespołu Reprezentacyjnego i KSU przeprowadziliśmy krótkie podsumowanie dokonań naszego życia (jako przedstawicieli pewnego pokolenia) Wyszło nam że to, co nam wyszło, wychodzi nam teraz bokiem. "To nie to, przyjaciele, nie to..." itp. Stara śpiewka.

Piszę o tym, bo dzięki temu łatwiej jest wyjaśnić, dlaczego mogłam powiedzieć swojemu P.M., że kocham kogoś innego. On rozumie, że czasem nic nie jest tak, jaki mogłoby być, choć wszystko jest tak, jak być powinno.

Co do nowej miłości mojego życia, to trafnie domyślasz się, że jest on raczej w typie Ravic'a albo ostatecznie Faramira (zwłaszcza w "Ostatnim władcy pierścienia") niż Swana czy Dedalusa. Nie ma powodu do obaw, to szlachetny i na swój sposób urzekający mężczyzna. Ma jednak pewien mały, futerkowy problem i muszę się Cię trochę przygotować, abyś nie zraziła się do niego pochopnie.

Może spotkamy się w realu? Jutro. Po szychcie?

p.r.

Ps.

"Co postanowisz, niech się ziści

niechaj się wola, Twoja stanie

ale chroń mnie Panie, od nienawiści

ocal mnie, od pogardy Panie".

 

4rece : :
mar 04 2006 Bez tytułu
Komentarze: 3

Wydaje mi się, że zawsze byłaś przeciwniczką organicznych związków. Takich, co to „tak mi przykro, ale we wtorek nie mogę się z tobą spotkać, bo Kamil ma akurat lekcję sudoku i mamy wieczór zajęty ... wiesz, jak to jest... ”

Mówiłaś, że nie wiesz, bo po pierwsze żaden z Twoich facetów nie grał w sudoku, a po drugie, nigdy nie odczuwałaś kompulsyjnej potrzeby wleczenia ich za sobą na absolutnie każde spotkanie towarzyskie.

Tłumaczyłaś mi kilkakrotnie (z przykładami i wykresami) jak ważne jest to, żeby mieć swoje życie, swoje grono znajomych, swoje z nimi pogaduszki i wyjścia „na piwo”. A teraz co? Łazisz wszędzie z jakimś facetem. A ja go wcale nie znam. A jak go nie polubię?

 

 

Przed najbliższym spotkaniem żądam szczegółów. Oczywiście imię, nazwisko i portret pamięciowy. Poprzednie miejsca zamieszkania. Przebieg pracy zawodowej. List motywacyjny.

 

Mam nadzieję, że to nie jeden z tych Twoich herosów fantasy. Tych, co to latają półnago, z nagim mieczem i przerzuconą przez ramię skórą wilka, myją się tylko na Wielkanoc a po porady chodzą do druidów.

Chyba bym tego nie zniosła.

 

A co u mnie?

Wczoraj byliśmy na wykładzie o komunikacji w rodzinie. Razem. Po powrocie stwierdziliśmy, że z komunikacją w rodzinie nie mamy żadnych problemów. Przed zaśnięciem zmieniliśmy zdanie. Po przebudzeniu zrobiliśmy to jeszcze kilkakrotnie. O 8.00 stanęło na tym, że jednak komunikujemy się zupełnie nieźle, po czym Mąż wziął plecak i pojechał na basen. Sam. Ja zostałam w domu. Sama.

Zamierzam zrobić sobie drugą kawę i resztę przedpołudnia spędzić w towarzystwie Erasta Pietrowicza Fandorina.

 

Przy okazji – jak w tym trójkącie odnajduje się Twój Pan Mąż?

Pozdrów Go ode mnie

 

Szczerze Ci oddane (i lekko zaniepokojone)

2leweręce

4rece : :
mar 03 2006 Bez tytułu
Komentarze: 11

Spękałam, cholera, przez Ciebie ! Twoja Rozalka/Anielka z wypalonymi na solarium oczami uświadomiła mi, że miałabym zostać uwięziona w ciasnym pomieszczeniu, gdzie mój najważniejszy organ przeszywałby na wskroś mordercze promienie X ! Chyba nie sądzisz, że zgodzę się dobrowolnie na coś takiego!

Moje życie zawodowe znów upływa pod znakiem intensywnych kontaktów z przedstawicielami pozaziemskich cywilizacji. Chyba kupię sobie miesięczny na Wenus, bo podróże międzyplanetarne kosztują mnie ostatnio coraz więcej.

Za to w uczuciach - wiosna! Zakochałam się do szaleństwa w fikcyjnej postaci. Chociaż poniekąd to nic nowego - każda postać, w której się zakochiwałam była fikcyjna. Ale zwykle uświadamiałam to sobie dopiero wtedy, gdy facet pokazywał prawdziwe oblicze. Tym razem od początku mogę mieć pewność, że moje uczucia pozostaną nieodwzajemnione, a do ich obiektu nigdy się nie zbliżę.

Zaintrygowana? Niepotrzebnie. Postać jest fikcyjna całkiem dosłownie - jest literacka. Znaczy się facet istnieje tylko na papierze no i oczywiście w mojej głowie. Sama rozumiesz, że w tej sytuacji tomografia nie wchodzi w grę. Nie zniosłabym, gdy coś Mu się stało. Ja go naprawdę kocham...

 

p.r.

 

 

 

4rece : :