Archiwum styczeń 2006, strona 1


sty 20 2006 the day after
Komentarze: 8

Masz rację, niepotrzebnie się tak wymądrzam - zresztą, w obliczu nadchodzących mrozów, postanowiłam nieco spuścić z tonu (czy wiesz, ile energii pochłania pracujący mózg?) i wypożyczyłam książkę Harlana Cobena. Szczęśliwym trafem ma ona format ostatniego dzieła U. Eco więc, jak ją obłożę w tapetę i czytając w tramwaju ustawię pod odpowiednim kątem (tak, żeby nie było widać środka), będę mogła spokojnie uchodzić za wielbicielkę twórczości włoskiego semiologa.

 

Widzimy się o 16.00 ?

Może we Francuskiej ? Pamiętasz, jak poszłyśmy tam kiedyś prosto z rekolekcji u Dominikanów ? Wypiłyśmy śladową ilość alkoholu i Ty próbowałaś wymienić jakiegoś wymiętego herbatnika na papierosa – u takich poważnych, trzeźwych pań z sąsiedniego stolika. One bawiły się przy tym jakby trochę gorzej niż my – no cóż, ich strata.

 

Przy okazji, mam taką prośbę na przyszłość – czy w ewentualnym procesie  beatyfikacyjnym mogłabyś zeznać, że wtedy, w tej kawiarni, to ja właściwie próbowałam Cię nawrócić?

 

Z góry dzięki.

 

Twoje 2lewe

 

4rece : :
sty 19 2006 100 LAT !
Komentarze: 8

Na razie z pokonywaniem starczego zniedołężnienia dajecie sobie świetnie radę, drogie Lewe! Te drżące, pokryte plamami wątrobowymi rączki są ostatnio zdumiewająco produktywne - zanim zdążyłam zamieścić ciętą ripostę na Twoją poprzednią (pod wieloma względami skandaliczną) notkę, już zdążyłaś wepchnąć się z następną. I to o czym?! O pożałowania godnych, jakichś tam okrągłych urodzinach? Za moich czasów młodzież nie chwaliła się tak na prawo i lewo, że uzyskała właśnie bierne prawo wyborcze do Senatu. Chwalić to się będziesz, kiedy przeżyjesz tyle lat, co ja - o ile oczywiście ktoś Ci o urodzinach przypomni, włoży sztuczną szczękę i wytłumaczy, co oznacza łuna płonących patyczków wetkniętych w to duże, okrągłe ciastko.

                                                 Pozostaję z szacunkiem

                                                prawa ręka (wciąż myślę nad nowym pseudonimem)

Ps. 1 Mimo zaawansowanej arteriosklerozy w lot domyśliłam się, dlaczego - pod pozorem recenzowania ambitnej lektury - wspomniałaś ostatnio Mułłę Omara. Ja też uważam, że naszemu blogowi przyda się więcej wnikliwych czytelników. Mam też nadzieję, że panowie z ABW pomogą kolegom z CIA i FBI przetłumaczyć na angielski co trudniejsze fragmenty naszego bloga. (Na przykład te, w których mowa jest o załatwianiu potrzeb fizjologicznych na lodowisku albo o hermeneutyce). Witamy drogich amerykańskich przyjaciół w naszym skromnym blogu i życzymy miłych wrażeń.

Ps. 2 Nie wiem, dlaczego uparcie usiłujesz stworzyć wrażenie, że z nas dwóch to TY jesteś bardziej oczytana i obyta w świecie. Bo temu przecież miały służyć złośliwe sugestie, jakobym oglądała wyłącznie brytyjskie dobranocki, nieprawdaż? Otóż nie! Oglądam także polskie bajki, a w sobotę byłam w offowym teatrze, na całkowicie niezrozumiałej sztuce współczesnego polskiego dramaturga, w której grała trójka znakomitych aktorów: jedna pani z "Samego życia", jeden pan z "Na dobre i na złe" i jeszcze jeden znany pan, tylko zapomniałam, jak się jego serial nazywał.

Ps.3. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !!!

Ps. 4. I na "Boznańskiej" byłam! O!

 

4rece : :
sty 19 2006 Smuga cienia
Komentarze: 8

Droga P.

Masz rację, nic się nie czuje. Wcale nie jest tak, że nagle, z dnia na dzień, pokrywasz się zmarszczkami, cellulit przysysa się do twoich ud, wypadają ci jedynki,  siwieją włosy, skóra odkrywa powszechne prawo ciążenia, zaczynasz mówić „Za moich czasów” i „Kiedy jaaa byłam w Twoooim wieeeku”, wkładasz moherowy beret i lecisz się zapisać do osiedlowego Klubu Emerytów.

 

Dziwne, ale nic się nie czuje. Nic. Wsłuchuję się w siebie od rana i nic nowego, poza zwykłym burczeniem w brzuchu w okolicach 10.00 (najpierw myślałam, że to może tykanie zegara biologicznego, ale to był fałszywy alarm).

 

Właściwie to jestem trochę rozczarowana

Wczoraj zrobiłam nawet próbę generalną, w końcu pierwszy raz kończę  piiiiip  lat i chciałam się jakoś do tego przygotować, poćwiczyć kwestie, reakcje na kondolencje, takie tam....

Zaczęłam przy kolacji, standardowym tekstem „Jestem już stara. Czuję się brzydka. Nic nowego mnie już nie czeka, nic ! Czuję, że chyba będę miała depresję

Wywołana reakcja była przewidywalna - na szczęście była również poprawna i pożądana. Dowiedziałam się, że wcale się nie starzeję, tylko dojrzewam (zupełnie jak wino, albo ser pleśniowy), że z każdym rokiem staję się coraz piękniejsza i, że będzie mnie kochał zawsze, nawet jak będę już stara i brzydka (temu wywodowi można zarzucić pewną niespójność, a nawet sprzeczność, ale nie czepiajmy się szczegółów, ok?), że moje życie się dopiero zaczyna i że czeka mnie w nim jeszcze mnóstwo fajnych rzeczy (i tu nastąpiło przykładowe wyliczenie).

Wprawdzie to tylko Mąż  - wiadomo, że nie mógł zareagować inaczej (żegnajcie czyste skarpetki, dobrane kolorystycznie w pary, żegnajcie prasowane koszule i czyste talerze, witaj tapczaniku w zimnej kuchni), ale przecież nie mogłam zejść do Pana Wojtka - nie po tym, jak ostatnio zapowiedział, że jeżeli jeszcze raz zalejemy jego łazienkę to przyjdzie do nas z siekierą.

 

 

W każdym razie zrobiłam, co w mojej mocy. Zasnęłam spokojna, że następnego dnia będę w stanie stawić czoła okrutnej prawdzie wynikającej z mojej metryki urodzenia.

No i wstaję i ....nic.

Może oni się pomylili w tym USC o dzień, albo dwa i to wszystko dopadnie mnie jutro?

 

2lr

 

4rece : :
sty 18 2006 Talibowie i Mistrz Suspensu
Komentarze: 4

Droga P. Dzięki za książkę. Oddałam ją w poniedziałek. Przeczytałam do połowy. Więcej nie dałam rady – wszystko zaczęło mi się mieszać:  talibowie z tadżykami, śnieg z kurzem, góry przełęczami, a wrażenie chaosu potęgował jeszcze fakt, że wszyscy do wszystkich strzelali, wszyscy mieli czarne brody i nazywali się tak samo. Z lektury pozostała mi umiejętność odróżniania mułły Omara od Ahmada Szacha Massuda(właściwie mało przydatna, bo zdaje się, że jeden z nich już nie żyje) i niejasne wrażenie, że Afganistan nie jest krajem w którym chciałabym spędzić wymarzone wakacje.

Przy okazji – za tę ksiązkę naliczono Ci karę 2,60. Za dwie pozostałe po tyle samo (stan na poniedziałek). Twoje zdjęcie  jeszcze nie wisi w gablotce z napisem „Tych Państwa nie obsługujemy”. Jeszcze nie.

 

Teraz, dla złapania równowagi, czytam o wymuskanym, dobrze ułożonym, drastycznie uprzejmym i wyrażającym się skrajnie nienagannie świecie poddanych JKM, a wieczorem zasiadam do Hitchcocka, u którego świat jest czarno – biały (bo to filmy sprzed epoki technikoloru), dobrzy bohaterowie są przystojni i szlachetni, źli – podli i odrażający, lalkowate panny  (i mężatki) wstają z łóżka w nienagannej fryzurze i pełnym makajażu a potem cały dzień paradują w sukienkach, których terror wytrzymują tylko najzgrabniejsze nogi. Wprawdzie może ODROBINĘ razi mnie egzaltacja, zwłaszcza scen miłosnych  ( „Oooo John !! Jestem tą samą dziewczyną, którą tuliłeś w swych ramionach 20 lat temu. Pamiętasz? Mówiłam wtedy, że nie mogę bez ciebie życ.....  John, pamiętasz? (tu narastające napięcie w głosie) Nic się nie zmieniło. Nic! Kocham cię tak samo, John !! (napięcie narasta). Wiem, że i ty mnie kochasz. Czuję to !!! (napięcie przeradza się w krzyk) John ? Powiedz, coś, John !! (spazmatyczne łkanie) John, proszę .... Oooo John !!! "(wciąż łkanie, swoją drogą – ciekawe, że oni juz wtedy musieli stosować wodoodporne maskary)  ale NAJWAŻNIEJSZE,  że u Alfreda Dobro zawsze zwycieża (przynajmniej w tych odcinkach, które do tej pory widziałam) – zupełnie jak w życiu.

 

Mamy taki ambitny plan, żeby po „seansie” przeczytać, co też na temat filmu powiedział Truffaut`owi sam Mr Hitch – ma to na celu pogłębienie naszej refleksji, na temat dopiero co obejrzanego dzieła, ale przyznaję, że zwykle zasypiam po usłyszeniu pierwszego pytania i budzę się w połowie ostatniej odpowiedzi, co częściowo tłumaczy, dlaczego moja refleksja głębokością przypomina raczej rów melioracyjny niż tektoniczny.

 

A Ty co oglądasz? Poza Bobem Budowniczym i Listonoszem Patem, oczywiście.

 

2lr

 

4rece : :
sty 13 2006 Nieloty świata łączcie sie !
Komentarze: 3

No cóz, polotu braklo dzis nie tylko Tobie, Adam tez sobie nie polatal. Po latach znajomosci z Toba moge Cie jednak pocieszyc: o jedno z pewnoscia nie powinnas sie obawiac: nie jestes ckliwa. Co do nóg: podobno pomagaja oklady z ziaren gorczycy na noc. Co do dominikanów: pamietam czasy, kiedy w tramwaju czytalas Mertona. WTEDY bylas ckliwa.

Ponizej poslusznie przedstawiam efekty patroszenia plecaka. (Tlumaczyc sie nie bede, bo nie mam czasu. Jutro rano jade do STOLICY! Co za radość ! Zgryźliwa relacja juz we wtorek!):

4 zuzyte chusteczki i 1 paczka mokrych do wycierania dziecinnego tylka,

3 kawiczki (1 brazowa, 1 czarna, 1 zielona),

1 plyta U2,

1 para sluchawek,

7 baterii R-14 (i nigdy się nie dowiem, które dobre, a które zuzyte),

1 skarpetka z Kubusiem Puchatkiem rozmiar 22 rózowa,

3 rolki filmu do wywolania (cholera, znowu zapomnialam!),

3 pomadki ochronne (z tego 2 polamane),

1 tom esejów Kolakowskiego,

4 zapalniczki (w tym 1dzialająca),

2 pólpełne paczki mentolowych fajek (dziś mija 3 tygodnie, jak nie palę!)

1 PIT- 28 (wypelniony)

1 bilet PKP miesieczny niewazny,

6 zdrapanych zdrapek do telefonu,

3 opakowania tabletek przeciwbólowych (w tym 2 zjedzone)

                                                                       p.r.

Ps 1. telefon noszę w kieszeni, kasy chwilowo nie mam a walkmana zostawilam w pracy. Ogólnie rzecz biorąc, nic ciekawego. Jestem dręczoną bólami glowy podmiejską, walczącą z nalogiem fotoamatorką, którą tylko groźba postępowania karno-skarbowego jest w stanie zmusić do dotrzymywania terminów.Zaniedbuję dzieci marząc o wyjeździe do Irlandii, której lagodny klimat ochronilby mnie przed pierzchnięciem ust i marznięciem dloni. Kolakowskiego zmyślilam, tak naprawdę to byla Szwaja.

Ps.2 Zdjęcia MRKP do wglądu od wtorku.

                                                             Twoja prawica (musze zmienic ten nick, bo zle sie kojarzy).

4rece : :