Archiwum 24 września 2002


wrz 24 2002 Jesienne stany świadomości
Komentarze: 5

                                                                                                                                  Aqili poświęcam.

Kochanie wróciłem! Co na obiadek?!

 (cisza)

Kasieńko, to ja, Karolek! Gdzie jesteś ? A tu, na kanapie... Idę do kuchni...

(cisza)

Kasieńko, gdzie obiadek?

Mhmm

Nie dosłyszałem! Kasiu, co dzisiaj? Kotleciki? Z panierką? Chrupiącą?

Mhmmm

Kasia, nie znalazłem...

I nie znajdziesz baranie...

Powiedziałaś “Na gazie, kochanie?”

Se zrób, powiedziałam, frajerze...

Jakie talerze, Kaśka, gdzie?!
(wchodzi do pokoju). Dlaczego nie jesteś taka rozczochrana?  O, nie masz makijażu !

(mamrotanie) Makij
ażu – srażu - ty wszarzu!!!

No, przecież cię tak prosiłem. Za godzinę mamy być u szefa!

Wiesz gdzie ja mam tego twojego szefa? (myśli) W podszefce!!! (mamroce do siebie: W podszefce. Dobre: pod –szefka! Hihi )

No wiesz! Mówisz tak, żeby mnie zranić! Marginalizujesz moją pozycję  zawodową. A wiesz dlaczego ? Bo mi zazdrościsz !!! Chcesz się kłócić, proszę bardzo, możemy się pokłócić!? Zaraz, dlaczego właściwie jesteś w piżamie? Kasieńko, źle się czujesz? Jesteś chora?

(mamrotanie) Prędko, prędko po doktora, bo Kasieńka strasznie
chora...hihihihi...

Kaśka, jeżeli nic ci nie jest, to może byś z łaski swojej ruszyła ten....Zaraz, zaraz, którego dziś mamy? (podchodzi do kalendarza) 25 września....tak. Kasiu, czy to to, o czym myślę? (do siebie)  Sprawa jest poważna. Potrzebujemy pomocy, i to szybko...
(telefonuje)

....Halo Karolina? Z Twoją siostrą jest niedobrze. Nie wiem, co robić... Tak, zaczęło się... Wiem, że jeszcze nie czas, ale... ostatnim razem też zaczęło się za wcześnie. Może byś przyjechała? W końcu to twoja siostra. Ja muszę wyjść na brydża do szefa... Ugotowałabyś coś? Albo nie, zaczekaj, szykuj się, przyjadę po ciebie i zjemy coś na mieście przed tym brydżem... To pa, będę za chwilę.

 Kaśka, słyszysz mnie? Sorki, ale muszę już lecieć. Idziemy z Twoją siostrą na brydżyka. Szef nie lubi, jak się spóźniam. A ty posiedź tu sobie spokojnie na kanapie. No, nie płacz, nic ci nie będzie. To tylko zwyczajna depresja listopadowa...

 

4rece : :