sty 18 2006

Talibowie i Mistrz Suspensu


Komentarze: 4

Droga P. Dzięki za książkę. Oddałam ją w poniedziałek. Przeczytałam do połowy. Więcej nie dałam rady – wszystko zaczęło mi się mieszać:  talibowie z tadżykami, śnieg z kurzem, góry przełęczami, a wrażenie chaosu potęgował jeszcze fakt, że wszyscy do wszystkich strzelali, wszyscy mieli czarne brody i nazywali się tak samo. Z lektury pozostała mi umiejętność odróżniania mułły Omara od Ahmada Szacha Massuda(właściwie mało przydatna, bo zdaje się, że jeden z nich już nie żyje) i niejasne wrażenie, że Afganistan nie jest krajem w którym chciałabym spędzić wymarzone wakacje.

Przy okazji – za tę ksiązkę naliczono Ci karę 2,60. Za dwie pozostałe po tyle samo (stan na poniedziałek). Twoje zdjęcie  jeszcze nie wisi w gablotce z napisem „Tych Państwa nie obsługujemy”. Jeszcze nie.

 

Teraz, dla złapania równowagi, czytam o wymuskanym, dobrze ułożonym, drastycznie uprzejmym i wyrażającym się skrajnie nienagannie świecie poddanych JKM, a wieczorem zasiadam do Hitchcocka, u którego świat jest czarno – biały (bo to filmy sprzed epoki technikoloru), dobrzy bohaterowie są przystojni i szlachetni, źli – podli i odrażający, lalkowate panny  (i mężatki) wstają z łóżka w nienagannej fryzurze i pełnym makajażu a potem cały dzień paradują w sukienkach, których terror wytrzymują tylko najzgrabniejsze nogi. Wprawdzie może ODROBINĘ razi mnie egzaltacja, zwłaszcza scen miłosnych  ( „Oooo John !! Jestem tą samą dziewczyną, którą tuliłeś w swych ramionach 20 lat temu. Pamiętasz? Mówiłam wtedy, że nie mogę bez ciebie życ.....  John, pamiętasz? (tu narastające napięcie w głosie) Nic się nie zmieniło. Nic! Kocham cię tak samo, John !! (napięcie narasta). Wiem, że i ty mnie kochasz. Czuję to !!! (napięcie przeradza się w krzyk) John ? Powiedz, coś, John !! (spazmatyczne łkanie) John, proszę .... Oooo John !!! "(wciąż łkanie, swoją drogą – ciekawe, że oni juz wtedy musieli stosować wodoodporne maskary)  ale NAJWAŻNIEJSZE,  że u Alfreda Dobro zawsze zwycieża (przynajmniej w tych odcinkach, które do tej pory widziałam) – zupełnie jak w życiu.

 

Mamy taki ambitny plan, żeby po „seansie” przeczytać, co też na temat filmu powiedział Truffaut`owi sam Mr Hitch – ma to na celu pogłębienie naszej refleksji, na temat dopiero co obejrzanego dzieła, ale przyznaję, że zwykle zasypiam po usłyszeniu pierwszego pytania i budzę się w połowie ostatniej odpowiedzi, co częściowo tłumaczy, dlaczego moja refleksja głębokością przypomina raczej rów melioracyjny niż tektoniczny.

 

A Ty co oglądasz? Poza Bobem Budowniczym i Listonoszem Patem, oczywiście.

 

2lr

 

4rece : :
2lr
19 stycznia 2006, 07:50
Er - widzę, że preferujesz miłość bez zobowiązań.
2lr
19 stycznia 2006, 07:48
Sang, może to i byłaby tragedia, gdybyśmy byli Twoimi Rodzicami,ale nie jesteśmy (to znaczy- ja na pewno nie, za P.nie ręczę). Zresztą, bardzo lubimy, jak wpadasz. Do nas na bloga, oczywiście.Można by nawet powiedzieć, że Twoje wizyty tutaj są \"jednymi z naszych ulubionych wpadek\" ... czy jakoś tak.
sang
18 stycznia 2006, 17:37
Jak Wy tak do siebie te notki piszecie to ja się czuję niechciany...
18 stycznia 2006, 16:15
Rany... Egzaltacja, miłość, Talibowie... I te sceny miłosne... Aż chciałoby się krzyknąć: Kocham Cię! Gdyby nie te 2,60 kary...

Dodaj komentarz