Piesek mi się struł.
Komentarze: 1
Sama nie wiem, panie doktorze, jak to się moglo stać ! Przecież ja nie taka, żeby daty ważności na etykiecie nie przeczytać! Przecież przeczytać musialam, tak jak zawsze czytam! Chyba że okularów zapomnę, jak wtedy, co to tramwaje pomylilam i pojechalam na Krzyki zamiast na Różankę. Aleśmy się wtedy z Pieskiem moim naśmiali ! Ale Piesek, panie doktorze, jakiś taki zielony się zrobil. Kiedy ? Po obiedzie to bylo. W niedzielę. Więc ja do niego: Pieseczku, co ty taki zielony jesteś? A on, że mu niedobrze. A ja sobie pomyslalam "A komu dzisiaj dobrze?" Przecież wszyscy wiedzą, że tylko zlodziejom i aferzystom i tym, tam - kolnierzykom. Ale nic się, panie doktorze, nie odzywalam, tylko mu zaraz herbatki miętowej zaparzylam i pytam, jak się czuje. A on w kólko : "Marysia, niedobrze !" No to ja mu szybko "Ulissesa" przeczytalam i patrzę, czy jemu lepiej. Ale on zielony byl jak święty Patryk, co go na takim jedym obrazie kiedyś widzialam. Piękny byl, panie doktorze! Znaczy się ten obraz, nie Pieseczek, bo z Pieskiem moim to już bylo wtedy bardzo źle. ! Jeszcze go próbowalam jakoś sama ratować, na trzy zdrowaśki go do mikrofalówki wsadzić, ale drzwiczki się domknąć nie chcialy. A reklamowali, że taka pojemna !Ale tym reklamom, to ja już , panie doktorze nie wierzę, o nie! Ja to kiedyś kupiam takie, co pisali, że 10 kilo w 10 dni. I co ? Nic. Nawet Pieseczek zly byl trochę, bo telewizor musieliśmy sprzedać, żeby za to zaplacić. A nic nie podzialalo... Że co, panie doktorze? Co dalej bylo? Znaczy w niedzielę, po obiedzie ? Pieseczek się zielony zrobil. Że dzisiaj wtorek ? No, wtorek. Że czemu nie szybciej ja go do szpitala ? A bo ja sobie, panie doktorze, myślalam, że każdy potrzebuje w życiu trochę mdlości.
Dodaj komentarz