Monodram "Świat według kota" cz.I
Komentarze: 2
Na scenę wchodzi kot, ze zmierzwionym futrem i zamglonym spojrzeniem (efekt “zamglonego spojrzenia kota” uzyskujemy pokrywając oczy kota warstewką lakieru do włosów i posypując kurzem, w przeciwieństwie do “błyszczącego spojrzenia”- gdzie rezygnujemy z ku
rzu) mrucząc niby do siebie, ale dostatecznie głośno by słyszała to nawet Pani Helenka siedząca w ostatnim rzędzie (“słyszała” – nie “zrozumiała”- jesteśmy realistami) Kot mruczy - do wyboru: “Być albo nie być...”, “Sobie śpiewam a muzom...”, ewentualnie jakiś fragment ze współczesnej poezji bułgarskiej, okrąża kilkakrotnie scenę , siada (poinstruować kota, że ma usiąść przodem do widowni bo tak wypada) i zaczyna mruczeć.......Karolina to miła osóbka – sympatyczna i zorganizowana – obiad zawsze na czas, kuweta wyprzątnięta, towarzystwo uroczych kotek w okresach rozrodczych zapewnione. Ta
aaak – na Karolinę złego słowa powiedzieć nie można. Dobrze mi się z nią mieszka, to znaczy mieszkało, dopóki nie zjawiła się ON (tu kot znacząco zawiesza głos...- wskazówka dla Pana Technika- koci głos najlepiej zawiesić na żyłce, w przeciwieństwie do głosu krowy- tu wymagany jest konopny sznur, czy słonia – stalowa linka)Skąd się wziął? Pojęcia nie mam. Jeśli ziemniaki biorą się z ziemi, dominikanie z Dominikany a księża spadają z Księżyca to może Karol przyjechał z Północnej Karoliny?- w każdym razie akcent by na to wskazywał..... W deszczową no
c, taką, co to “nawet psa by na dwór nie wyrzucił” stanął w drzwiach naszego domu a potem przekroczył jego próg . Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale był to początek końca mojego ustabilizowanego kociego życia (tu kot zawiesza głos jeszcze niżej niż poprzednio – jakieś 20 cm nad ziemią)..... cdn (albo i nie....)
Dodaj komentarz