Bez tytułu
Komentarze: 6
Podejrzany Rosjanin, jak go nazywasz, pojął za żonę niejaką Lizetkę. Po tym niechlubnym incydencie, nasz potencjalny związek stanął pod ogromnym znakiem zapytania i stałby tam do dziś, gdyby autor w przebłysku geniuszu (i instynktu samozachowawczego) nie uśmiercił Lizetki na ostatniej stronie powieści.
Oznacza to, że być może, jeszcze się z Erastem spotkamy.
A wracając do mojego realnego Partnera, który swego czasu w przebłysku geniuszu (i instynku samozachowawczego) pojął za żonę mnie, otóż ten Partner ma się dobrze. Dźwigany przez Niego plecak, niesłusznie kojarzony z garbem, ma mu nieustannie przypominać o Najsłodszym Ciężarze, jaki przychodzi mu nosić; póki co na trasie „pokój – łazienka”, ale w przyszłości, kto wie... może nawet uda mu się zrobić zimowe podejście północną granią Śnieżki, ze mną na grzbiecie.
To by było na tyle.
Do zobaczenia w umówionym miejscu, o umówionym czasie.
Hasło: Żyrafy wchodzą do szafy
Odzew: Najwyższa pora na szafy „Komandora”.
Pamiętaj, że zgoliłam brodę i jestem trochę do siebie niepodobna.
W razie jakichkolwiek wątpliwości – strzelaj.
lewe
sang ----> uraz to może i miał, ale dopiero po ślubie, z szokiem było podobnie
Czyli ze mną i z M. wsyztsko dobrze? Bo właściwie to on mi właśnie jak taki plecak ciąży.
Dodaj komentarz