Najnowsze wpisy, strona 4


mar 17 2006 Bez tytułu
Komentarze: 1

Przy mnie Flaubert to, doprawdy, człowiek czerpiący dziką rozkosz z pisania (inne, mniej  istotne różnice, taktownie przemilczę).

Od sześciu godzin (czyli odkąd przyszłam do pracy) zwijam się w bólach tworzenia usiłując wymyślić co, i jak, napisać. Bezowocnie. Aż w końcu, przed chwilą właściwie, w drodze powrotnej z toalety (czas i miejsca akcji nie są bez znaczenia) stało się: przechodząc przez drzwi zatoczyłam się i wyrżnęłam o  framugę jedną z wystających części swojego ciała. Pobieżna autopsja wykazała, iż częścią tą nie jest niestety biust (to zresztą zrozumiałe, bo on akurat mi nie wystaje) tylko miednica. Zaklęłam szpenie (trochę z bólu, a trochę z rozczarowania) i przypomniało mi się, że kiedyś chciałam napisać o styku literatury i fizjologii – czyli o lekturach w toalecie. Nie chodzi mi przy tym o gazety pocięte na kawałki, przybite gwoździem do ściany i używane w celach wiadomych, ani o epigramy pracowicie nanoszone techniką sgraffito (lub suchego fresku) na ściany toalet publicznych, ale o słowo pisane, które zabiera się do ubikacji po to,  aby tam rozkoszować się nim w ciszy i spokoju (przy założeniu, iż dysponujemy odpowiednio izolowanymi drzwiami przeciwwłamaniowymi).

Przypomniał mi się nasz dawny kolega P. (stare, dobre czasy, kiedy jeszcze służyłyśmy Ojczyźnie – dziś wiem, że właściwie charytatywnie – jako urzędniczki niższego szczebla), który zwykł był przekraczać drzwi ubikacji z „Polityką” pod pachą.  I przypomniały mi się stare numery TP, leżące na moim koszu z praniem i ”Historia Szwajcarii” obok Twojej muszli klozetowej....

Casus Kolegi jest wybitnym przykładem umiejętnego połączenia tematyki z miejscem jej zgłębiania,  mój wygląda na jawne (choć niezamierzone) bluźnierstwo a Twój - sama nie wiem .........

Może, jak wróce z toalety coś mi się wyjaśni.

 

 2leweręce

 

PS. Właśnie dzwoniła moja Sister. Pisemny poszedł jej nieźle. Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mogły się cieszyć jej zdanym egzaminem. W rodzinie przyda się kurator.

 

4rece : :
mar 15 2006 Bez tytułu
Komentarze: 4

A ja na to nic, póki co.

Poczekam na efekty operacji.

Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że jej sukces może oznaczać, że z dnia na dzień zmienisz się w sympatyczną i zrównoważoną osobę? Nie będziesz już słyszała Głosów, dostaniesz alergii na sierść, nigdy więcej nie odwiedzi cię żaden Przyjaciel ze Stumilowego Lasu. Przestaniesz być sobą. To straszne.

4rece : :
mar 14 2006 Bez tytułu
Komentarze: 1

No i co teraz powiesz ?! Nabijałaś się ze mnie, dogryzałaś mi, chichotałaś porozumiewawczo za moimi plecami a tu proszę: taka niespodzianka!*  Udało mi się zdobyć dowody, że mam pełne, niezbywalne prawo zakochiwać się w wilkołakach, utrzymywać zawodowe kontakty z kosmitami i spotykać w toalecie pluszaki o ponadprzeciętnym wzroście. Dowody są do wglądu, na piśmie a nawet w wersji cyfrowej, na płycie. Zapraszam!

prawa

 

Ps. Oczywiście nic mi nie będzie, skończy się na strachu, ale wpadłam przez tą całą idiotyczną historię w metafizyczny nastrój, czemu dałam mimowolnie wyraz w środku komunikacji zbiorowej, na pytanie "Przepraszam, dokąd ten autobus jedzie?"odpowiadając odruchowo "A w jakim sensie?"

pozdrawiam

p.r.

 

*Nawet pani doktor była zdziwiona ("A wie pani, że się naprawdę nie spodziewałam?!" )

4rece : :
mar 09 2006 O Władzy w takim tonie? Co to, to nie !
Komentarze: 3

Droga P.

Podziwiam biegłą znajomość nomenklatury właściwej Obecnie Nam Panującym - od razu widać, że masz telewizor i nie wahasz się go używać.

Bez obaw - tym razem powstrzymam się od epatowania brakiem odbiornika, lekarz mi zabronił. Zalecił za to, a nawet wręcz nakazał, skupienie się na pozytywnych aspektach życia, a w przypadku ich niedostatku - na przekształcaniu aspektów pozornie negatywnych na jednoznacznie pozytywne.

 

Nazywa się to sposobem „na Pollyannę” i polega na odnajdywaniu dobrych stron we wszystkim, co cię spotyka.

Przykład pierwszy lepszy, z życia wzięty: Mąż od 2 miesięcy nie kwapi się z zamontowaniem zdemontowanej osłony na wannę – masz do wyboru, albo sfotografować wannę i posłużyć się  zdjęciem na rozprawie rozwodowej, albo polubić ten stan rzeczy i odkryć przydatność (a nawet niezbędność) skrytki powstającej po odchyleniu przystawionej do wanny obudowy (ja trzymam tam proszek, szmaty do podłogi i inne praktyczne drobiazgi).

Przykład drugi (z brzegu  i z życia) – po kilku nieudanych próbach upchnięcia gdzieś świeżo upranych ręczników stwierdzasz, że nigdzie nie masz już wolnego miejsca (nigdzie, nawet pod wanną) i w końcu musisz je umieścić w pudle  po bananach ustawionym w przedpokoju – owszem, możesz utyskiwać, że nie da się normalnie żyć w mieszkaniu wielkości szafy wnękowej, ale możesz też (i tak będzie lepiej dla twojej wątroby) docenić fakt posiadania skrzynki po bananach oraz przedpokoju (która to nazwa niejednoznacznie sugeruje, że gdzieś tam jest również pokój, który, być może, również należy do ciebie).

 

Powyższą technikę stosuję od jakiegoś czasu i muszę Ci się pochwalić, że doszłam już do niezłej wprawy. Co prawda nadal nie udało mi się odkryć korzyści płynących z faktu posiadania Męża, który przed powieszeniem półki otwiera książkę celem zapoznania się z instrukcją obsługi gwoździ i młotka, wiem już za to dokładnie, dlaczego dobre i cenne jest to, że:

a/ nie mamy samochodu

b/ pochodzę ze wsi

c/ po zdjęciu soczewek jestem praktycznie ślepa i zdarza mi się pomylić Męża z dziadkiem Jackiem

 

Jeśli jesteś zainteresowana – chętnie udostępnię Ci know-how

 

Czy na koniec notki musi być efektowna pointa?

Bo ja żadnej nie mam

 

pozdrawiam

2lewe

 

4rece : :
mar 08 2006 Kto nie z Mieciem, tego zmieciem!
Komentarze: 10

Szanowny Panie Mieczysławie!

W imieniu swoim i sąsiadów zwracam się do Pana z gorącą prośbą o interwencję! Od kilku miesięcy śledzę Pana poczynania, zmierzające do uzdrowienia sytuacji w naszym kraju i kibicuję Panu i Bratu Pana w zbożnym dziele Naprawy. Podziwiam Pana wysiłki zmierzające do odkrycia i zniweczenia wszelkich knowań, za pomocą jakich Wie -Pan- Którzy próbują podkopać Pana i Brata Pana autorytet.

Ze zdumieniem i żalem muszę jednak stwierdzić, że intensyfikując ostatnio swoje działania, mające na celu wyplenienie chwastów poprzedniego systemu, pomijacie Panowie całkowiecie najboleśniejszą dla mnie i sąsiadów sprawę, stanowiącą koronny dowód na to, iż zakamuflowani zwolennicy - nie bójmy się ich nazwać agentami - korupcyjnego układu, nadal kontynuują swoją krecią robotę. W aferę tę zaangażowani są również najwyraźniej funkcjonariusze skompromitowanych służb specjalnych oraz niepraktykujący pseudointeligenci. Ich niecne matactwa wspierane są też najprawdopodobniej przez uzależnionych od używek przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości oraz uwikłanych w mafijne powiązania dziennikarzy! To prawdopodobnie największy spisek w dziejach naszego kraju! Dlatego w imieniu swoim i sąsiadów apeluję, aby Pan i Brat przeszli od słów - do czynów! Trzeba wreszcie odnaleźć i ukarać TYCH-KTÓRZY-ODPOWIADAJĄ-ZA-TEGOROCZNĄ-ZIMĘ !

z poważaniem

p.r.

 

Ps. Wiem, wiem - obiecałam, że tym razem napiszę coś z sensem, głębokiego i błyskotliwego zarazem, żebyś już więcej nie musiała się wstydzić przed znajomymi, że dzielisz bloga z kimś takim, jak ja. No cóż, nie zawsze może być kawior...

 

 

4rece : :