lis 08 2002

Bez tytułu


Komentarze: 7

Obudziłam się dzisiaj rano i odkryłam, że mam duszę.

To wina jesieni.

Jesienią czuję się nieswojo. Mniej więcej od połowy września zaczynam myśleć o śmierci. W październiku o śmierci i o rachunkach za ogrzewanie. W listopadzie o przemijającym czasie i zmarnowanych latach.

Wczoraj otworzyłam telewizor. W telewizorze ktoś, kogo życie było dla mnie dowodem, że nawet tu, nawet teraz można postępować słusznie i godnie. Ktoś, kogo istnienie przez ostatnie lata było dla mnie pocieszeniem i źródłem nadziei. Namawiał mnie, bym zrobiła coś, co przekreśliłoby całą moją przeszłość, poglądy, zasady. Coś takiego mogło się zdarzyć tylko w listopadzie.

Poczułam, że tym razem to już naprawdę koniec. Moja młodość minęła, nie odnosząc żadnego skutku.

 

4rece : :
inh
09 grudnia 2002, 15:40
moge zaadoptowac ostatnie zdanie? bede dla niego dobra i kochajaca :)
2leweręce
10 listopada 2002, 17:04
Prawa - przeprosiny miałaś ogłosić w dzienniku poczytnym na terenie całego kraju (o ile dobrze przypominam sobie sentencję wyroku)a nie w komentarzu do bloga, który czyta 5 osób (wliczając w to Ciebie i mnie).
lewe przepraszam za wpis zupełn
08 listopada 2002, 14:45
Czast: jest takie powiedzenie starych ludzi: "Kiedy się budzisz rano i nic cię nie boli, to znaczy, że nie żyjesz". Stąd właśnie dowiedziałam się, że mam duszę: obudziłam się i poczułam, że ona mnie boli.
czast
08 listopada 2002, 14:33
Ta notka to majstersztyk (no, prawie), aż dziw ilu ludzi nie rozumie tego co czyta;)nie to co ja, będący wibitnym krytykiem literackim! Ale cóż, do czego jestem predestynowany, do tego się zabiorę. W tej notce zatem dostrzegamy wielopłaszczyznowość i, co niezbędne w tego typu pisarstwie, niespójność myślową. Po kolei: pierwsze zdanie jest zdaniem skończonym, a takich zdań jest mniej niż książek; gdzie śiadomość duszy a gdzie bóle egzystencjalne- cóż za wysublimowana nielogiczność psychologiczna!!! Dalej, to samo istnienie duszy, a co za tym idzie, Dusz Dyspozytora, stawia człowieka jako ostateczny autorytet pod sporą wątpliwość. Oczywiście nawet kulinarnych "playboy'i" musi zastanawiać zdanie, w którym jakżesz przewrotnie połączono śmierć (ale tylko ciała(!)czyli metafizyczną stronę człowieka) z rachunkami za ogrzewanie (strona stricte fizyczna). Oto kolejny przyczynek pozwalający stwierdzić, że współczesnych pisarzy blogów pasjonuje jedynie tasowanie sacrum
eNeN
08 listopada 2002, 13:08
Czy mam nazwać rzecz po imieniu? Mam nadzieję, że to tylko jesień....
08 listopada 2002, 12:19
Nawet nie wiesz jakim optymizmem napawa mnie ta notka...
K_P
08 listopada 2002, 12:14
Bzdura! O!

Dodaj komentarz