Archiwum wrzesień 2002


wrz 25 2002 List otwarty w sprawie jesieni
Komentarze: 0

Jako że, obok Prawej, sygnuję ten blog własnym pseudonimem, uznałam za stosowne skomentowanie ostatniego wpisu tchnącego zniechęceniem, apatią i uczuciem beznadziejności o wyraźnie meteoropatycznym, klimatycznym, astronomicznym i kalendarzowym podłożu - jednym słowem: poczułam się w obowiązku zamieścić wypowiedź na temat jesiennej chandry (wyszło sześć słów, ale nie czepiajmy się szczegółów). Prawa, wbrew naszym wcześniejszym ustaleniom, że przy pisaniu i lekturze bloga mamy się dobrze bawić, najwyraźniej lansuje jesienne smuty.

Moja Droga Druga Połowo.

Jesień, jako temat literacki, odeszła na zawsze - zasnuta mgłą unoszącą się znad pól, parujących filiżanek herbaty z sokiem malinowym i kubków lipowego naparu, pogrzebana pod zwałami rudziejących liści razem z rodziną przesympatycznych jeży, zamknięta na cztery spusty kluczem żurawi, wciśnięta do słoika razem z kiszonymi ogórkami, skryta w mroku do którego nie dochodzi światło naftowej lampy, zagłuszona cykaniem świerszcza za kominem, krzykiem odlatujących gęsi, szumem szuwarów nad opustoszałymi mazurskimi jeziorami, skrzypieniem samotnego pomostu, dzwonieniem deszczu o szybę, zawodzeniem wiatru, stukotem okiennicy, trzaskaniem ognia na kominku, skrzypieniem bujanego fotela, szelestem przewracanych kartek książki i chrobotaniem myszy. Jesień stopiła się w jedno ze smakiem jabłek, orzechów, śliwkowych powideł i ziemniaków pieczonych w ognisku, rozcieńczyła zapachem dymu i suszonych grzybów, odpłynęła w niebyt gnana porywistym wiatrem, unoszona nićmi babiego lata, osunęła w nicość, zgubiła drogę w krecim korytarzu i żadna Ariadna nie jest w stanie jej stamtąd wyprowadzić. Jesień jako temat została już wyeksploatowana. Skończyła się. Odeszła na zawsze. Zimny trup. Wszelkie próby jego reanimacji skazane są na niepowodzenie. Zostawmy go w spokoju. Dręczenie trupa jest nie tylko niemoralne, ale co gorsza – nieestetyczne.

Teraz jest w modzie mówienie stanowczego “NIE”. My takie “NIE” mówimy jesiennym spleenom. I proszę mnie tu, Prawa nie siać fermentu, bo rozwiążemy spółkę.

                                                                                    Z poważaniem

                                                                                                            2leweręce

P.S. Może kiedyś, jak mi minie ta jesienna melancholia, sprężę się i sporządzę listę tematów, których śmierć dla literatury stała się faktem (potwierdzonym stosownymi dokumentami).

4rece : :
wrz 24 2002 Jesienne stany świadomości
Komentarze: 5

                                                                                                                                  Aqili poświęcam.

Kochanie wróciłem! Co na obiadek?!

 (cisza)

Kasieńko, to ja, Karolek! Gdzie jesteś ? A tu, na kanapie... Idę do kuchni...

(cisza)

Kasieńko, gdzie obiadek?

Mhmm

Nie dosłyszałem! Kasiu, co dzisiaj? Kotleciki? Z panierką? Chrupiącą?

Mhmmm

Kasia, nie znalazłem...

I nie znajdziesz baranie...

Powiedziałaś “Na gazie, kochanie?”

Se zrób, powiedziałam, frajerze...

Jakie talerze, Kaśka, gdzie?!
(wchodzi do pokoju). Dlaczego nie jesteś taka rozczochrana?  O, nie masz makijażu !

(mamrotanie) Makij
ażu – srażu - ty wszarzu!!!

No, przecież cię tak prosiłem. Za godzinę mamy być u szefa!

Wiesz gdzie ja mam tego twojego szefa? (myśli) W podszefce!!! (mamroce do siebie: W podszefce. Dobre: pod –szefka! Hihi )

No wiesz! Mówisz tak, żeby mnie zranić! Marginalizujesz moją pozycję  zawodową. A wiesz dlaczego ? Bo mi zazdrościsz !!! Chcesz się kłócić, proszę bardzo, możemy się pokłócić!? Zaraz, dlaczego właściwie jesteś w piżamie? Kasieńko, źle się czujesz? Jesteś chora?

(mamrotanie) Prędko, prędko po doktora, bo Kasieńka strasznie
chora...hihihihi...

Kaśka, jeżeli nic ci nie jest, to może byś z łaski swojej ruszyła ten....Zaraz, zaraz, którego dziś mamy? (podchodzi do kalendarza) 25 września....tak. Kasiu, czy to to, o czym myślę? (do siebie)  Sprawa jest poważna. Potrzebujemy pomocy, i to szybko...
(telefonuje)

....Halo Karolina? Z Twoją siostrą jest niedobrze. Nie wiem, co robić... Tak, zaczęło się... Wiem, że jeszcze nie czas, ale... ostatnim razem też zaczęło się za wcześnie. Może byś przyjechała? W końcu to twoja siostra. Ja muszę wyjść na brydża do szefa... Ugotowałabyś coś? Albo nie, zaczekaj, szykuj się, przyjadę po ciebie i zjemy coś na mieście przed tym brydżem... To pa, będę za chwilę.

 Kaśka, słyszysz mnie? Sorki, ale muszę już lecieć. Idziemy z Twoją siostrą na brydżyka. Szef nie lubi, jak się spóźniam. A ty posiedź tu sobie spokojnie na kanapie. No, nie płacz, nic ci nie będzie. To tylko zwyczajna depresja listopadowa...

 

4rece : :
wrz 20 2002 RIALITI TIWI
Komentarze: 10

Obraz z kamery 1:

Biały piasek, skłębione fale, ołowiane niebo. W tle sosna rozdarta. Na pierwszym planie Kot w żółtym sztormiaku i chińskich kaloszach. Prowadzi roboty ziemne za pomocą 4 łap. Zbliżenie. Kot w sposób jednoznaczny przykuca nad wykopanym przed chwilą dołkiem. Pospieszny odjazd kamery. Odgłosy. Po chwili odgłosy zagrzebywania. Kot rusza przed siebie z zadowoloną miną.

Obraz z kamery 2 (zakopanej w pobliskiej wydmie):

Piasek.*

Obraz z kamery 3 (umieszczonej w naszym Specjalnym Helikopterze zwanym Niebieski Grzmot):

Żółta kropka poruszająca się na granicy między ciemnozieloną wielką płaszczyzną a brudnobiałą dużą płaszczyzną ruchem jednostajnym.

Obraz z kamery 1:

Piasek, fale, niebo jw. Sosna w oddali. Kot siada. Wyjmuje telefon komórkowy. Zbliżenie łapy wybierającej numer. Zbliżenie lewego ucha. Kot zaczyna rozmawiać.

(W tym momencie kierownik wozu transmisyjnego zauważa, że nie transmituje fonii.

Naprawia swój błąd jednym pociągnięciem wajchy)

Trzask, trzask, szszszszszszszsz..

...cudownie. Pogoda piękna. Ten szum? Palmy szumią. Nie wiem, chyba kokosowe...Moja dziewczyna? Poszła po drinki do baru. Dziękuję, pozdrowię. A co u Was? Wiem, że zamieszanie. Ja też nic z tego nie rozumiem. Podobno straciły serce do tego bloga. Będę interweniował... tak, u ministra. Muszę kończyć, idzie hostessa z deserem...Pa !

Kot wstaje i otrzepuje sztormiak. Wysypuje piasek z kaloszy.

Obraz z kamery 3:

Kropka jw. poruszająca się w scenerii jw. ruchem jw. w kierunku przeciwnym.

Obraz z kamery 1:

Kot wpada do dziury, przelatująca mewa sra mu na sztormiak, sosna przewraca się i wali go w głowę.

Głośny śmiech z taśmy

Obejrzeli państwo zadziwiający program RIALITI TIWI. Na kolejny zabójczo śmieszny odcinek zapraszamy jak zwykle. A już we wtorek w RIALITI TIWI historia panny młodej, która upadając pokazała majtki.

REKLAMY

 

* Przez pomyłkę wyemitowany został fragment naszego innego znakomitego programu pt. “Piasek i piesek” w którym Andrzej Piasek Piaseczny opowiada o zwierzętach swojego dzieciństwa”. Z usterki serdecznie Państwa przepraszamy.

4rece : :
wrz 12 2002 Kącik Porad
Komentarze: 0

Pani Kasiu.    Problem jest istotnie poważny, odradzalibyśmy jednak podejmowanie prób jego siłowego rozwiązania (spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci pozbawienia człowieka zdolności płodzenia jest przestępstwem zagrożonym, na mocy przepisu art. 156 1 pkt 1 KK, karą pozbawienia wolności od roku do lat 10). Powinna Pani sobie uświadomić, że tzw. ”mężczyźni rozumiejący kobiety” są postaciami na wpół mitycznymi i niewielu wierzy w ich istnienie. Podobno pojedyncze egzemplarze, w stanie dzikim, żyją jeszcze w wiecznie zielonych lasach Amazonii *, faktu tego nie potwierdzają jednak koła naukowe zaprzyjaźnione z naszą Redakcją. Gdyby przypadkiem natknęła się Pani na swej drodze na osobnika, wzbudzającego uzasadnione podejrzenia, że jest przedstawicielem tej egzotycznej rasy informujemy, że pewność w owej kwestii najłatwiej uzyskać przeprowadzając próbę uczuleniową. Jeśli delikwent nie dostanie wysypki na dźwięk pytania “Czy ty mnie jeszcze kochasz?” a nawet z entuzjazmem udzieli na nie odpowiedzi będzie to oznaczało, że dokonała Pani epokowego odkrycia. Dla jego udokumentowania radzimy pobrać stosowne próbki (w razie potrzeby służymy wskazówkami jak wypychać i konserwować w formalinie).

                                                                                           Martyna Malina

                                                

 

* w celu uzyskania bliższych informacji odsyłamy do książki prof. B. Gąbki “Leksykon dziwów, osobliwości i ciekawostek przyrodniczych ” Kraków 1932 , proszę szukać pomiędzy Potworem z Loch Ness i Yeti

 

4rece : :
wrz 11 2002 Udowadnianie, że się nie jest wielbłądem...
Komentarze: 0

Doszło już do tego, że jeden z Czytelników; odznaczający się ponadprzeciętną inwencją twórczą (szkoda, że nie wykorzystywaną w bardziej pożyteczny sposób) utożsamil 2leweręce z Kasią, co oznacza, że czas najwyższy na kolejną porcję objaśnień, czyli tzw. Wpis Porządkujący o tym “KtoGdzieZKimIDlaczego”(póki jeszcze same jesteśmy w stanie sie w tym polapać).  

Kasia – Oficjalnie dementujemy pogłoski, jakoby Kasia i 2lewe były jedną i ta sama osobą. W ramach wyjaśnienia dodamy (głośno, wyraźnie i jednoznacznie) Lewe NIE LUBIĄ Kasi. Nie lubią też męskich bohaterów (vide casus Alojzego Mroczko) z wyjątkiem Karola, którego nie lubią jedynie cyklicznie, darząc go zwiększoną dawką sympatii w okresach remisji. Robienie z Kasi idiotki sprawia Lewym dziką radość i to niewspółmierną do wkładanego w to wysiłku (Kasia nie tylko nie stawia oporu ale wręcz ułatwia Lewym zadanie). Wystarczy poszperać w jej kajeciku by wyciągnąć z niego takie oto “perełki”:

Powiedz, powiedz czemu

Znów w lodówce nie ma dżemu

Czy zżarł go sęp miłości

Czy może któryś z gości

Na imprezie co to była tydzień temu?

Lewe nie lubią, ale krzywdy nie zrobią. Osoby, które wiedzą o co chodzi Stachursky`emu gdy śpiewa “Nie wiem co to miłość ale kocham cię” są, zdaniem Lewych, gatunkiem szczególnie chronionym (lub – gatunkiem szczególnej troski, jak kto woli).

Kot – na urlopie, który dziwnym trafem zbiegł się z urlopem Prawej. Mamy nadzieję, że oboje bawią się dobrze. Prawa deklaruje, że lubi Kota do czego Lewe podchodzą z dystansem, by nie powiedzieć sceptycyzmem *.  Lewe zdecydowanie wolą kotki i to na gorącym blaszanym dachu, koniecznie podawane z brokułami i czerwonym winem.

Karol -jest niewinną ofiarą obniżenia nastroju Lewych a nie, jak sugerowałaby scena “więzienna”, mięczakiem – z tymi, z definicji,  4Ręce się nie zadają, a nawet jeśli to kontakty są przelotne a przyjemność z nich leży wyłącznie po stronie Rąk (druga strona mogłaby zaoponować, gdyby nie fakt, że nieobecni, a wśród niech i martwi nie mają racji)

Bracia Mroczko – tak naprawdę Lewe specjalnie pozwoliły amputować jednemu z nich stopy bo znudziło się im objaśnianie, który jest który (ostatnio Kot w podaniu o urlop znowu ich pomylił) a wiadomo, że jak Lewe znudzone to w nerwowe. W następnym przypływie złego humoru planują obciąć Alojzemu ręce, albo lepiej temu drugiemu – tak będzie sprawiedliwiej (Lewe mają fioła na punkcie Sprawiedliwości, zwłaszcza tej w wydaniu Hammurabiego)

To tyle na dziś. Zapraszamy jutro o tej samej porze na wieczorne wydanie Wiadomości , które poprowadzi dla Państwa Slawomir Jeneralski. Dobranoc.

* a to od czasu gdy Lewe dowiedziały się, że Prawa swojego kota nazwała Jadzia, co uznały za szczyt sadyzmu w kategorii “nadawanie imion” (wcześniej na pierwszym miejscu plasował się Jan Rokita, na którego koledzy z podwórka wołali Marysiu)

4rece : :